Te wizje ścierały się podczas konferencji pt. „Rygor notariusza. Egzekucja komornicza. Prawnik w egzekucji długów”, która odbywała się w piątek. Prof. Andrzej Jakubecki z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie przypominał, że instytucja poddania się egzekucji w akcie notarialnym w trybie art. 777 kodeksu postępowania cywilnego (popularnie określanego mianem trzech siekierek) pierwotnie była pomyślana dla tych długów, których wysokość i terminy płatności w dniu wydania oświadczenia nie budziły najmniejszych wątpliwości.
– Z chwilą kiedy notarialne tytuły egzekucyjne zostały rozciągnięte na długi przyszłe (w wyniku kolejnych nowelizacji – przyp. red.), pojawiły się nowe problemy, które sprowadzały się do tego, jak ukształtować instytucję w taki sposób, by poszerzając zakres możliwości wierzyciela, zapewnić właściwą ochronę dłużnikowi. Z tymi problemami borykamy się do dzisiaj – mówił prof. Jakubecki, którego wystąpienie skoncentrowane było na zagadnieniu „zdarzenia, od którego uzależnione jest wykonanie obowiązku objętego poddaniem się egzekucji”.
Czytaj więcej:
Notarialne tytuły egzekucyjne. Zachwiana równowaga
W praktyce za takie „zdarzenia” uważa się m.in. przerwania regulowania spłat, uchybienie terminowi płatności alimentów, wypowiedzenie umowy pożyczki przez wierzyciela czy niewpłacenie w określonym terminie kwoty na rachunek bankowy wierzyciela, ale także różne formy doręczenia dłużnikowi wezwania do zapłaty.
I tu zdaniem prof. Jakubeckiego jest największy problem. Samo doręczenie wezwania do zapłaty powoduje możliwość nadania takiemu aktowi notarialnemu klauzuli wykonalności, a następnie skierowanie go do egzekucji. A jak przypominał prof. Jakubecki, badanie istnienia długu w postępowaniu klauzulowym jest niedopuszczalne.