Jan Maria Jackowski: PiS jak dotąd nie znalazł odpowiedzi na marsz 4 czerwca

Zaprezentowany przez Donalda Tuska program jest tak skrojony, że nawet dla dużej części wyborców PiS może być atrakcyjny – mówi senator niezrzeszony Jan Maria Jackowski.

Publikacja: 12.06.2023 03:00

Jan Maria Jackowski: PiS jak dotąd nie znalazł odpowiedzi na marsz 4 czerwca

Foto: PAWEŁ WODZYŃSKI/EAST NEWS

Dlaczego PiS nie ma nic do powiedzenia na temat marszu 4 czerwca, poza tym, że to był „marsz nienawiści”?

To pokazuje nieprzygotowanie sztabu i nieprzemyślenie strategii, ponieważ uznano, że kampania będzie prowadzona metodami tradycyjnymi, przy udziale członków rządu, którzy jeżdżą w teren. Natomiast nie przewidziano tego, że w trakcie ostatnich wydarzeń w Polsce doszło do przełamania na skalę ogólnospołeczną – znaczna część społeczeństwa poczuła się poniżana, obrażana i dyskryminowana przez obóz rządzący.

Komisja ds. wpływów Rosji to świadoma strategia rządzących podkręcania emocji i dzielenia Polaków

Jan Maria Jackowski

Fenomen tego marszu polegał na tym, że była to w zasadzie manifestacja w obronie godności, pryncypialnych wolności i demokracji. To nie była demonstracja w sprawie np. sytuacji materialnej, drożyzny i innych negatywnych zjawisk, których doświadcza bardzo wielu Polaków. Te wątki były poboczne. Natomiast głównym motywem było poczucie naruszonej godności.

Proszę zauważyć, że odwołania ze strony Donalda Tuska również nie były takie, jak zazwyczaj. To było zupełnie inne przemówienie – odnoszące się do takich właśnie wartości, jak wolność, prawa człowieka czy swobody obywatelskie. Ten ogólnie zarysowany w siedmiu punktach program był też tak skrojony, że nawet dla znacznej części wyborców PiS może być zupełnie atrakcyjny. Nie było odniesień do Unii Europejskiej, nie było w zasadzie flag UE. Były flagi biało-czerwone, a więc poczucie dumy z bycia Polakiem.

Udało się zbudować Donaldowi Tuskowi taki oto podział społeczny, że jest obóz władzy, która w domyśle ma zapędy autorytarne i odchodzenie od standardów demokratycznych, oraz jest świat wolnych ludzi, społeczeństwa obywatelskiego, które broni tych zdobyczy, które po 1989 roku zostały w Polsce wprowadzone. I rzeczywiście PiS nie miał dobrej odpowiedzi. A stygmatyzowanie, że to był „marsz nienawiści” czy że to jest zaklinanie rzeczywistości, że przecież mamy demokrację, bo można organizować takie marsze, to nie jest dobra, merytoryczna odpowiedź w sensie politycznym, jak i strategicznym, w kontekście zbliżającej się kampanii wyborczej.

Czytaj więcej

Sondaż: Koalicja Obywatelska po marszu 4 czerwca zbliżyła się do PiS

Marsz może być początkiem zmiany?

Może być, aczkolwiek ja bym przestrzegał liderów opozycji przed ogłaszaniem triumfu, ponieważ ta kampania dopiero się zaczyna. Na pewno będą nieoczekiwane zwroty akcji, będzie rosło napięcie. Ta kampania zapowiada się na wyjątkowo brutalną, wyjątkowo krwawą, i trzeba być na to przygotowanym.

A po co powstaje komisja do badania rosyjskich wpływów?

To jest realizacja pewnej strategii socjologicznej, którą przyjął obóz władzy – podkręcania emocji i działania zgodnie z zasadą „dziel i rządź”, czyli grania na podział i ostrą polaryzację społeczną. To było do tej pory sprawdzoną metodą uprawiania polityki i przynosiło pewne efekty. Komisja miała być istotnym elementem tej socjotechniki.

Natomiast już teraz widać, że w tej sprawie po prostu przesadzono – w sensie prawnym, ale też merytorycznym. Przez osiem lat rządów PiS były różne instytucje, które na mocy ustawowej w swoim profilu działania mają zwalczanie właśnie tego typu zjawisk, jakimi są wpływy obcych państw na terytorium RP. I co te służby robiły?

Ta komisja była tak pomyślana, żeby uprawdopodobnić tezy propagandowe, które w mediach kontrolowanych przez obóz rządzący od lat są w stosunku do niektórych polityków upowszechniane, że w gruncie rzeczy działali w interesie Federacji Rosyjskiej, a nie w interesie państwa polskiego. To na razie jest propaganda. Natomiast konkretne decyzje administracyjne wydane przez taką komisję miałyby za zadanie uprawdopodobnić te tezy.

Komu ta komisja może służyć i kogo ona może wzmocnić? Czy rzeczywiście są realne szanse, że ona oczyści życie polityczne?

Niestety, w moim głębokim przekonaniu ta komisja nie wyjaśni wszystkich wątpliwości. Bardzo nad tym ubolewam, ponieważ należę do tych polityków, którzy uważają, że te sprawy powinny być merytorycznie rozstrzygnięte, bo dają asumpt do formułowania zarzutów w polityce krajowej, a być może są również źródłem nacisku i szantażu ze strony ośrodków zagranicznych. Dla bezpieczeństwa państwa jest to sprawa o fundamentalnym znaczeniu. Natomiast sposób, w jaki spróbowano to rozwiązać, prowadzi do tego, że może się to zamienić w jakąś farsę czy groteskę i ośmieszyć samą ideę zbadania związków między Federacją Rosyjską a niektórymi politykami, i tego, czy w jakiś sposób Rosja nie wpływała na decyzje, które polscy decydenci podejmowali. To jest naprawdę bardzo groźne, że mamy do czynienia z próbą być może zneutralizowania na długie lata możliwości wyjaśnienia tych kwestii.

Co z 800+ i programami socjalnymi, które proponuje PiS? Mają szansę jeszcze zwiększyć poparcie dla obozu władzy?

Jest takie stare powiedzenie, że kto szybko daje, dwa razy daje. Już na początku roku, w lutym bodajże, spekulowano, czy będzie zwiększenie wysokości tego świadczenia. I było ostre dementi różnych przedstawicieli obozu władzy, że rząd nic takiego nie planuje. Później nagle ta sprawa się pojawiła. Z kolei Donald Tusk powiedział, że w takim razie sprawdza – zróbmy to, jak najszybciej tylko się da, bo należy to traktować jako rewaloryzację, czyli coś, co wynika z obiektywnych przyczyn ekonomicznych, inflacji, jaką mamy w Polsce.

Zdaje się, że to miało być ogłoszone pod koniec czerwca na konwencji programowej, ze względu na chęć utrzymania ręki na pulsie w agendzie debaty publicznej, żeby obóz rządzący cały czas narzucał tematy. Zdecydowano się tę kwestię odpalić wcześniej, ale została tak przyjęta, jak została. Sondaże też pokazują, że entuzjazmu wokół tego pomysłu nie ma. Pewnie nie tego oczekiwał Jarosław Kaczyński i obóz rządzący.

współpraca Jakub Mikulski

Dlaczego PiS nie ma nic do powiedzenia na temat marszu 4 czerwca, poza tym, że to był „marsz nienawiści”?

To pokazuje nieprzygotowanie sztabu i nieprzemyślenie strategii, ponieważ uznano, że kampania będzie prowadzona metodami tradycyjnymi, przy udziale członków rządu, którzy jeżdżą w teren. Natomiast nie przewidziano tego, że w trakcie ostatnich wydarzeń w Polsce doszło do przełamania na skalę ogólnospołeczną – znaczna część społeczeństwa poczuła się poniżana, obrażana i dyskryminowana przez obóz rządzący.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Tusk o nieprawidłowościach w Orlenie i Samerze A. "Polacy muszą poznać prawdę"
Polityka
"Polska zawsze była słaba". Wiceminister w rządzie Tuska o integracji w UE
Polityka
Bielan: Wybory do PE przesądzą, czy decyzje będzie nam narzucać większość w Berlinie
Polityka
Wybory do PE. Minister z KPRP "jedynką" PiS? "Pomysł prezydenta Dudy"
Polityka
Suski inwigilowany Pegasusem? Poseł PiS: Może rozmawiał z kimś kto był podejrzany
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?