Deng Xiaoping był dotąd uważany za przywódcę, który poprzez reformy rynkowe uwolnił chińską przedsiębiorczość. Dziś jednak, gdy widać efekty wprowadzonej przez niego polityki jednego dziecka, ta ocena będzie zrewidowana?
Deng sam tej polityki nie wprowadził, choć wydał na nią zgodę. To był efekt wcześniejszych decyzji Mao. Uważał on, że im więcej dzieci, tym lepiej, bo potencjał kraju będzie większy. To wywołało gigantyczny skok liczby ludności. I w kraju o niedorozwiniętej gospodarce przyczyniło się do jeszcze większego załamania poziomu życia. Deng chciał to zmienić, bo oparł władzę partii komunistycznej nie tylko na sile, ale także obietnicy poprawy jakości życia Chińczyków. Liczył, że dzięki temu Chiny szybciej dogonią Zachód. To wydawało się rozsądne, bo nawet przy spadku rozrodczości kraj zachowywał ogromne zapasy taniej siły roboczej. A ludzie byli wtedy tak biedni, że każdy dodatkowo zarobiony grosz przeznaczali na konsumpcję, co powodowało wzrost gospodarki. Jednak dziś, po przeszło 40 latach, społeczeństwo radykalnie się zmieniło. Rozwinęła się szeroka klasa średnia, ludzie już z wygody nie chcą mieć więcej dzieci.
Ten błąd Denga ostatecznie przesądzi o tym, że Chiny nigdy nie prześcigną potencjału gospodarczego Ameryki, gdzie rozrodczość jest niepomiernie większa?
Nie tylko Deng przyczynił się do załamania wzrostu ludności. Obserwujemy to i w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej, jak Japonia, Korea Południowa, Singapur, a w mniejszym stopniu i Malezja. Podobnego zjawiska, choć w mniej dramatycznym stopniu, doświadczają kraje zachodniej Europy. Wszędzie tam rodzi się za mało dzieci, aby zastąpić odchodzące roczniki. Problem polega jednak na tym, że kraje demokratyczne się na to w znacznie większym stopniu przygotowały. Były bogatsze. Przede wszystkim jednak ich rządy musiały odpowiedzieć na oczekiwania ludzi, w tym tych starszych, na ich potrzeby. Tak jest w demokracji. Chiny zachowały natomiast brutalny system leninowski, gdzie partia komunistyczna decyduje o wszystkim. Jeśli więc Xi Jinping nie widzi problemu, tego problemu nie ma. Oczywiście, zniósł ograniczenia w dozwolonej liczbie dzieci, ale to za mało, aby przygotować kraj na szybki proces starzenia się społeczeństwa.
Czego brakuje?
Niedorozwinięty jest system opieki zdrowotnej, podobnie jak zabezpieczenia socjalne. Na wsi ludzie starsi nie mają emerytur, lecz jedynie gwarantowane wypłaty socjalne, które są jednak bardzo niskie. To bardzo niesprawiedliwie nie tylko dlatego, że oni całe życie bardzo ciężko pracowali, ale najczęściej wychowywali wnuki, bo rodzicie wyjechali do miast, gdzie nie mogli zarejestrować swoich dzieci w lokalnych szkołach i zapewnić im wystarczająco dużego mieszkania.