Prof. Steve Tsang: Chiny nie będą mieć więcej dzieci

Xi całkowicie zaskoczyło załamanie demograficzne – uważa prof. Steve Tsang, szef China Institute University of London.

Publikacja: 18.01.2023 03:00

Steve Tsang: Rozwinęła się szeroka klasa średnia, ludzie już z wygody nie chcą mieć więcej dzieci

Steve Tsang: Rozwinęła się szeroka klasa średnia, ludzie już z wygody nie chcą mieć więcej dzieci

Foto: AFP

Ludność Chin po raz pierwszy zaczęła w minionym roku się kurczyć. To zjawisko da się jeszcze odwrócić? Władze już pięć lat temu zaczęły znosić ograniczenia dotyczące liczby dzieci.

Nie, ten trend jest już nieodwracalny. Jeśli ludzie nie chcą mieć wielu dzieci, nikt ich do tego nie zmusi. A Chińczycy nie decydują się na to przede wszystkim z powodu kosztów. W chińskim społeczeństwie, w szczególności w klasie średniej, panuje powszechne oczekiwanie, że szkoły publiczne nie przygotują dziecka do życia. Trzeba mu dać dodatkowe umiejętności, jak nauka gry na fortepianie, tańca, angielskiego. A to jest niezwykle kosztowne.

Czytaj więcej

Liczba mieszkańców Chin zmniejszyła się po raz pierwszy od 1961 r.

Wprowadzona w 1980 roku polityka jednego dziecka miała mniejszy wpływ na zachowanie Chińczyków?

Owszem, bardzo duże. Ale ona wzmocniła i tak już rysujące się zmiany. Wzrost liczby ludności w Chinach zaczął spowalniać przed 1980 rokiem. Ograniczenia narzucone przez władze trwały jednak bardzo długo, niemal dwa pokolenia. Zaczęły być znoszone dopiero w 2016 roku. Tak długi okres zmienił mentalność ludzi. Chińczycy uznali, że posiadanie dzieci nie jest wcale takie ważne. Lepiej korzystać z życia, żyć na wyższym poziomie.

Deng Xiaoping był dotąd uważany za przywódcę, który poprzez reformy rynkowe uwolnił chińską przedsiębiorczość. Dziś jednak, gdy widać efekty wprowadzonej przez niego polityki jednego dziecka, ta ocena będzie zrewidowana?

Deng sam tej polityki nie wprowadził, choć wydał na nią zgodę. To był efekt wcześniejszych decyzji Mao. Uważał on, że im więcej dzieci, tym lepiej, bo potencjał kraju będzie większy. To wywołało gigantyczny skok liczby ludności. I w kraju o niedorozwiniętej gospodarce przyczyniło się do jeszcze większego załamania poziomu życia. Deng chciał to zmienić, bo oparł władzę partii komunistycznej nie tylko na sile, ale także obietnicy poprawy jakości życia Chińczyków. Liczył, że dzięki temu Chiny szybciej dogonią Zachód. To wydawało się rozsądne, bo nawet przy spadku rozrodczości kraj zachowywał ogromne zapasy taniej siły roboczej. A ludzie byli wtedy tak biedni, że każdy dodatkowo zarobiony grosz przeznaczali na konsumpcję, co powodowało wzrost gospodarki. Jednak dziś, po przeszło 40 latach, społeczeństwo radykalnie się zmieniło. Rozwinęła się szeroka klasa średnia, ludzie już z wygody nie chcą mieć więcej dzieci.

Ten błąd Denga ostatecznie przesądzi o tym, że Chiny nigdy nie prześcigną potencjału gospodarczego Ameryki, gdzie rozrodczość jest niepomiernie większa?

Nie tylko Deng przyczynił się do załamania wzrostu ludności. Obserwujemy to i w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej, jak Japonia, Korea Południowa, Singapur, a w mniejszym stopniu i Malezja. Podobnego zjawiska, choć w mniej dramatycznym stopniu, doświadczają kraje zachodniej Europy. Wszędzie tam rodzi się za mało dzieci, aby zastąpić odchodzące roczniki. Problem polega jednak na tym, że kraje demokratyczne się na to w znacznie większym stopniu przygotowały. Były bogatsze. Przede wszystkim jednak ich rządy musiały odpowiedzieć na oczekiwania ludzi, w tym tych starszych, na ich potrzeby. Tak jest w demokracji. Chiny zachowały natomiast brutalny system leninowski, gdzie partia komunistyczna decyduje o wszystkim. Jeśli więc Xi Jinping nie widzi problemu, tego problemu nie ma. Oczywiście, zniósł ograniczenia w dozwolonej liczbie dzieci, ale to za mało, aby przygotować kraj na szybki proces starzenia się społeczeństwa.

Czego brakuje?

Niedorozwinięty jest system opieki zdrowotnej, podobnie jak zabezpieczenia socjalne. Na wsi ludzie starsi nie mają emerytur, lecz jedynie gwarantowane wypłaty socjalne, które są jednak bardzo niskie. To bardzo niesprawiedliwie nie tylko dlatego, że oni całe życie bardzo ciężko pracowali, ale najczęściej wychowywali wnuki, bo rodzicie wyjechali do miast, gdzie nie mogli zarejestrować swoich dzieci w lokalnych szkołach i zapewnić im wystarczająco dużego mieszkania.

Amerykanie mają relatywnie dużo dzieci po części z powodów religijnych. W Chinach wiara została przez władze zniszczona. To przyczyniło się do demograficznej katastrofy?

Nie widziałbym tu jakiejś istotnej przyczyny tego zjawiska. Za czasów Mao komuniści wspierali rozrodczość, potem ją ograniczali, a teraz znowu zachęcają do posiadania dzieci. Jednak odkąd w 1949 roku przejęli władzę w Chinach, zawsze byli wrodzy religii.

Rok 2022 przyniósł też inną złą wiadomość dla Chin: wzrost gospodarczy spadł do 3 proc. PKB. To obok restrykcji covidowych efekt kurczenia się zasobów taniej siły roboczej?

Ekonomiści są zgodni, że kiedy kurczy się liczba ludności, także gospodarka przestaje szybko rosnąć, a nawet i ona się kurczy. Chyba że kraj zdoła radykalnie poprawić wydajność. Tak się jednak w Chinach nie dzieje.

Pandemia przyspieszyła załamanie demograficzne?

Niepewność, jaką przyniosła, jeszcze bardziej odstręczyła ludzi od posiadania więcej dzieci. Ale spadek ludności Chin najpewniej trwa już kilka lat. Xi Jinping trzymał to w tajemnicy do XX Zjazdu Chińskiej Partii Komunistycznej, który bardzo wzmocnił jego władzę. Teraz uznał, że dłużej prawdy ukrywać się nie da. Podanie tych danych jest więc ze wszech miar decyzją polityczną.

Masowa imigracja nie złagodzi procesu starzenia się chińskiego społeczeństwa, jak to się dzieje w Polsce i szerzej w zachodniej Europie?

Chińczycy nie są przychylni imigrantom, nie podobają im się ludzie, którzy są inni. Imigrantów nie chce też partia komunistyczna.

ONZ twierdzi, że w 2023 r. Indie prześcigną Chiny pod względem liczby ludności. To tylko symbol czy jednak też wiadomość o znaczeniu geostrategicznym?

Zasadniczo symbol, bo na razie spadek liczby ludności, o milion w ubiegłym roku, w społeczeństwie liczącym blisko 1,5 miliarda osób jest niewielki. ONZ przewiduje, że do końca wieku ludność Chin skurczy się do nieco ponad 700 milionów osób. Tak długoterminowe prognozy są oczywiście obarczone dużym ryzykiem błędu. Ale nawet jeśli się spełnią, ludność Chin wciąż pozostanie bardzo duża.

Spadek presji demograficznej może odwieść Chiny od wykorzystania słabości Rosji dla przejęcia Syberii?

Los Syberii nie jest pochodną kondycji demograficznej Chin. To będzie zależało od tego, czy Chiny staną się największą potęgą świata zdolną zmarginalizować Rosję. Dziś nie wiemy, czy tak się stanie.

Ludność Chin po raz pierwszy zaczęła w minionym roku się kurczyć. To zjawisko da się jeszcze odwrócić? Władze już pięć lat temu zaczęły znosić ograniczenia dotyczące liczby dzieci.

Nie, ten trend jest już nieodwracalny. Jeśli ludzie nie chcą mieć wielu dzieci, nikt ich do tego nie zmusi. A Chińczycy nie decydują się na to przede wszystkim z powodu kosztów. W chińskim społeczeństwie, w szczególności w klasie średniej, panuje powszechne oczekiwanie, że szkoły publiczne nie przygotują dziecka do życia. Trzeba mu dać dodatkowe umiejętności, jak nauka gry na fortepianie, tańca, angielskiego. A to jest niezwykle kosztowne.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum