W dużych spółkach Skarbu Państwa apetyty są większe. W KGHM związkowcy oczekują, że wzrost wynagrodzeń będzie o przynajmniej 5 pkt proc. wyższy od wynikającego z mechanizmu z układu zbiorowego, czyli od 2,3 proc. Domagają się też korzystnej dla pracowników zmiany wyliczania nagrody rocznej oraz po 2 tys. zł jednorazowej premii za to, że nowego mechanizmu kształtowania nagrody rocznej nie ustalono w 2016 r.
Z kolei w PGNiG związki zawodowe zgłosiły propozycję podwyżek płac zasadniczych w wysokości 9 proc. – Odbieramy to jako wstęp do rozmów, chociaż podana wysokość znacznie przekracza poziom podwyżek prognozowanych na ten rok na rynku pracy – mówi Robert Papliński z departamentu komunikacji społecznej PGNiG. Nie informuje jednak, jakiego rzędu podwyżki może zaakceptować. Również związkowcy nie ujawniają, co byliby w stanie zaakceptować. Liczą jednak, że zarząd, ustalając podwyżki na ten rok, uwzględni ich brak w latach 2014–2015 oraz fakt, iż w ub.r. były symboliczne.
W PPL od czasu przeprowadzonego w 2013 r. programu dobrowolnych odejść też praktycznie nie było podwyżek, choć ich brak po części wyrównywały nagrody (w 2016 r. wydano na nie ponad 10 mln zł). Zdaniem dyrekcji PPL przyjęcie podwyżkowych żądań sprawiłoby, że niezbędna byłaby kolejna restrukturyzacja zatrudnienia.
Szeregowi mają lepiej
Domaganie się aż 8 proc. podwyżki może dziwić w sytuacji, gdy średnia płaca w PPL wynosi 9,2 tys. zł, czyli niemal dwukrotnie więcej niż średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw. Marian Górecki, szef zakładowej „S" w PPL, związku, który nie podpisał się pod referendum, gdyż nie jest stroną sporu zbiorowego, uważa, że system wynagradzania w PPL nie jest prawidłowy. – Wiele osób z takim samym bądź bardzo podobnym zakresem obowiązków ma zupełnie różne płace. Ale chcemy ten problem rozwiązać w negocjacjach z zarządem – twierdzi Górecki. Pracownik gospodarczy zarabia w PPL 3–10 tys. zł. Górny poziom kilkakrotnie przekracza przeciętne stawki pracowników szeregowych w Ogólnopolskim Badaniu Wynagrodzeń firmy Sedlak & Sedlak. Nie dziwi to Zbigniewa Dudzińskiego, eksperta ds. wynagrodzeń w firmie doradczej Korn Ferry Hay Group. – Na najniższych stanowiskach firmy państwowe płacą najlepiej na rynku – wyjaśnia Dudziński. Z jego analizy wynika, że pracownicy szeregowi w firmach z mniejszościowym udziałem Skarbu Państwa zarabiają o ok. 60 proc. powyżej średniej dla całej próby. Z kolei kierownicy i dyrektorzy zarabiają o 10–15 proc. poniżej średniej na tym stanowisku. Odwrotnie jest w krajowych prywatnych firmach.
Opinia
Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradczej Sedlak & Sedlak
Podwyżki w państwowych firmach są zwykle wynikiem zapisów w układach zbiorowych, gdzie często zapisany jest wzrost pensji o określony procent powyżej inflacji. W rezultacie płace w mniejszym stopniu zależą od sytuacji ekonomiczne w firmie czy sytuacji na rynku pracy. To wynik obciążenia socjalizmem, co dobrze pokazują trzynastki i czternastki dla górników. Kiedyś 13. i 14. pensje były nagrodą za bardzo dobre wyniki, a dziś są wpisane w układy zbiorowe i muszą je wypłacać nawet spółki przynoszące straty. Prywatne firmy też stosują inflacyjną waloryzację płac, ale podwyżki są tam powiązane z wynikami pracy.