Biznesmen cztery lata temu został skazany na 2,5 roku więzienia za zorganizowanie afery taśmowej – czyli zlecenie podsłuchów VIP-ów w warszawskich restauracjach, jednak teraz ma podobne kłopoty. Już po zamknięciu głównego śledztwa na światło dzienne za sprawą prawicowych mediów i TVP wyszły nowe nagrania z potajemnie utrwalanych rozmów, które według prokuratury miał zlecać właśnie Falenta. Sprawę nazwano tzw. małą aferą taśmową, a dotyczące jej śledztwo jest bliskie końca. Niedawno do prokuratury wpłynęła przesądzająca opinia.
– Biegli uznali, że w czasie popełniania zarzucanych czynów (rzekomego zlecenia nagrywania polityków i VIP-ów – red.) Marek F. był w pełni poczytalny. Nie rozpoznano u niego choroby psychicznej ani innego stanu, który znosiłby albo ograniczał zdolność rozpoznania znaczenia czynów oraz pokierowania swoim postępowaniem – mówi „Rzeczpospolitej" Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, gdzie toczy się śledztwo w sprawie tzw. małej afery taśmowej. – Podejrzany może brać udział w postępowaniu sądowym oraz prowadzić obronę w sposób samodzielny i rozsądny – zaznacza prokurator Saduś.
Dziewięć zarzutów
Przebadania przez biegłych chciał sam biznesmen, który skarżył się na swój stan zdrowia (według medialnych doniesień ma cierpieć m.in. na depresję). Prokuratura się zgodziła, chcąc mieć pewność co do jego poczytalności. Zwłaszcza że po tym, jak w grudniu 2016 r. Falenta został skazany, unikał stawienia się w zakładzie karnym, by odsiedzieć wyrok, uciekł do Hiszpanii, był poszukiwany. Zanim w kwietniu ubiegłego roku został tam zatrzymany i sprowadzony do kraju, biznesmen w desperacji, podczas próby zatrzymania go w hotelu zaczął wspinać się na barierkę balkonu – ostatecznie się poddał. Mając na względzie także te zachowania, śledczy zdecydowali, że zasadne będzie wydanie opinii na temat jego stanu psychicznego.
W śledztwie dotyczącym tzw. małej afery taśmowej Marek Falenta ma łącznie dziewięć zarzutów – z tego większość za ujawnienie nieustalonym osobom treści tych rozmów, a niektóre za bezprawne założenie i posłużenie się urządzeniem podsłuchowym w celu uzyskania informacji, do której nie był uprawniony. Grozi mu za to kara podobna jak za czyny, za które już został skazany.
– Nie znamy materiału dowodowego. Czekamy na informację prokuratury o zakończeniu śledztwa – chcemy się z nim zapoznać. Nie wykluczamy złożenia wniosków dowodowych – mówi nam obrońca Falenty mec. Maciej Kiszkiel.