Ofiara to 35-letni Grzegorz S., mieszkaniec powiatu wołomińskiego. Mężczyzna w poniedziałek przed południem jechał swoim maluchem ul. Radzymińską w Warszawie.
– Drogę zajechały mu dwa auta. Porywacze wyciągnęli go z samochodu i wepchnęli do jednego z pojazdów – opowiada policjant.Dzień po uprowadzeniu z rodziną ofiary skontaktowała się jakaś kobieta. Przedstawiła się jako policjantka. – Państwa syn został zatrzymany za niepłacenie długów. Nie jest wykluczone, że trafi do aresztu – powiedziała.
Śledczy przypuszczają, że była to Beata K., która chciała uspokoić bliskich porwanego. – Myślała, że nie będą go szukać – mówią.Rodzina Grzegorza S. poszła jednak na policję. Rozpoczęło się śledztwo. Po 15 godzinach funkcjonariusze trafili na ślad porywaczy, namierzając telefon komórkowy Beaty K. Kidnaperzy początkowo przetrzymywali swoją ofiarę w Warszawie, później wywieźli do hotelu pod Poznaniem. Tam mężczyznę odbili antyterroryści. – Nic mu się nie stało. Nie był torturowany – mówi śledczy.
Ujęto organizatorkę porwania oraz jednego z jej wspólników – 21-letniego Adama T., a kilka godzin później 21-letniego Michała J.W piątek wszyscy troje zostali aresztowani.