PO utrzymuje pozycję niekwestionowanego lidera – popiera ją 53 procent badanych, dokładnie tyle samo co w połowie marca. Z takim poparciem partia Donalda Tuska miałaby 313 mandatów i rządziłaby samodzielnie. Mocną drugą pozycję utrzymuje niezmiennie PiS. Chęć głosowania na tę partię deklaruje 20 proc. ankietowanych przez GfK Polonia, co przekłada się na 115 mandatów (w połowie marca PiS miało 18 proc. poparcia). A to znaczy, że awantura o ratyfikację traktatu z Lizbony nie odebrała tej partii sympatyków.
Do Sejmu wszedłby jeszcze SLD z 5-proc. poparciem. Dawałoby to lewicy 30 mandatów. Dwa mandaty przypadłyby Mniejszości Niemieckiej.
– Nie dziwi mnie ta stagnacja – komentuje Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Na scenie politycznej nic się nie dzieje. Nie ma żadnych przetasowań czy większych afer, poza drobną kłótnią o traktat z Lizbony. Gospodarka ma się dobrze. W efekcie Polacy coraz mniej interesują się polityką.
Zdaniem politologa do większych zmian w poparciu partii może dojść dopiero jesienią.