Nie musi być miło, ale skutecznie

- Obama pewnie wolałby zrezygnować z tarczy rakietowej, ale jest człowiekiem ostrożnym i najpierw zbada – konsultując się z ekspertami - czy to rzeczywiście ma sens obronny, czy tarcza zwiększa bezpieczeństwa Ameryki - mówi "Rz" Gleb Pawłowski, rosyjski politolog i technolog polityczny, prezes Fundacji Polityki Efektywnej, uważany za doradcę Kremla.

Publikacja: 19.01.2009 17:17

[b]Rz:Rosyjscy liderzy niejednokrotnie mówili o swoich nadziejach na odwilż w stosunkach z USA związanych z nowym prezydentem. Czego oczekuje Rosja od Baracka Obamy? [/b]

Do pogorszenia wystarczy jedna strona, a dla poprawy potrzeba dwojga. Z jednej strony Rosja nie spodziewa się niczego szczególnego osobiście od Obamy, oprócz normalnych na początku kadencji pojednawczych gestów, które podkreślą, że nowy prezydent rożni się od starego. Tak jest zawsze. Kreml liczy nie tyle na jego cechy charakteru, czy tym bardziej na jego Clintonowską ekipę dyplomatyczną, co na trzeźwą analizę sytuacji. Obamę czeka szereg decyzji w sprawie Afganistanu i Iranu, a Rosja jest na tyłach obu tych krajów.

[b]Mówiąc krótko: Obama powinien się dogadywać z Rosją? [/b]

Jeśli Obama chce stabilnego uregulowania sytuacji w tych miejscach, to powinien z nami rozmawiać. Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądać jego współpraca z Europą. Jeśli jego z tego powodu zepchnie Rosję na pobocze, to Rosja na to odpowie. A jak wiadomo Rosja potrafi być bardzo kreatywna, kiedy czuje się zagrożona. Jeśli ta konsolidacja na Zachodzie poszłaby w kierunku archaicznych form sprzed 50 lat, przybrała charakter bloku wojskowo-politycznego, to dla Rosji byłoby to bezpośrednie zagrożenie. Ale Obama nie wygląda na kogoś, kto pójdzie w tym kierunku.

[b]A ten wariant, który wolałaby widzieć Rosja? [/b]

To polityka, która będzie dążyła do trójstronnego współdziałania Ameryki, Rosji i Europy w sprawach bezpieczeństwa na półkuli północnej. Prezydent Rosji jest bardzo zainteresowany taką formułą i z Europie Zachodniej takie spojrzenie też ma zwolenników, np. Niemcy i w jakimś stopniu Francję. W Ameryce też są realiści. Silna Ameryka i Europa mogłyby funkcjonować obok siebie i wspólnie podejmować decyzje. To oczywiście brzmi trochę fantastycznie, bo choć w świecie jest już dzisiaj wiele biegunów siły, to mają one jednak charakter oligarchiczny, a nie demokratyczny. Każdy chce podejmować decyzje jednostronnie, a innych stawiać przed faktami dokonanymi. Dlatego ta współpraca trzech ośrodków będzie bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Na pewno bardzo niebezpieczne byłoby to, o czym teraz wspomina się w Ameryce, a mianowicie idea wielkiej dwójki - USA i Chin, która będzie podejmować podstawowe decyzje, a potem narzucać je innym.

[b]Czego pan się spodziewa od Hillary Clinton na stanowisku szefa dyplomacji? [/b]

Ja bym określił tę ekipę jako liberalnych imperialistów. Myślę, że z całą pewnością będzie ich kusić taki model, który Rosję omija. Unikając konfrontacji, ale jednak tworząc taki system podejmowania decyzji, który będzie stawiać Rosję przed faktem dokonanym. I podejmować je potem na różnych międzynarodowych forach, jak ONZ, G-8 czy G-20, ale już jako ustalone decyzje np. z Europą czy Chinami. Dla Rosji to bardzo zły wariant.

[b]Prognozy co do polityki zagranicznej Obamy są jednak raczej po myśli Kremla. W sprawach drażliwych dla Rosji, jak np. wejście Ukrainy i Gruzji do NATO, Obama nie będzie raczej tak entuzjastyczny jak jego George Bush. [/b]

Ukraina i Gruzja stały się dla Ameryki w czasach Busha taką symboliczną wartością. I to niezależnie od tego, że dziś ani jednego z tych państw nie można uznać za wzór demokracji, a już na pewno nie wzór sukcesu. Ukraina jest przecież na granicy przekształcenia się w państwo niesterowalne. Niemniej jednak Ameryka nie może o nich zapomnieć. Zostanie zachowana swojego rodzaju dwutorowość - przy zrozumieniu, że Ukraina i Gruzja nie mogą być w NATO, będzie się jednocześnie podtrzymywać zasadę otwartych drzwi i robić różne rzeczy, które będą drażnić Rosję. Obama będzie oczywiście o wiele mniej entuzjastyczny niż Bush. On nie jest żywotnie zainteresowany tymi państwami jako polem rozgrywki. To raczej spadek, który przejmuje po Bushu.

[b]Myśli pan, że Obama zrezygnuje z gry o Kaukaz i Ukrainę? [/b]

Myślę, że przyjmie ona łagodniejszy charakter. USA nie zrezygnują z działania w tym regionie, ale będzie jakiś dialog z Rosją na temat Ukrainy i Gruzji i nie zostaną one zaproszone do NATO.

[b]A co z tarczą rakietową?[/b]

Myślę, że Obama pewnie wolałby z tego projektu zrezygnować, ale jest człowiekiem ostrożnym i najpierw zbada – konsultując się z ekspertami - czy to rzeczywiście ma sens obronny, czy tarcza zwiększa bezpieczeństwa Ameryki. Ale ponieważ Obama stawia sobie dwa inne ważne cele w polityce zagranicznej: odbudowanie relacji z Iranem, które zabrnęły w ślepy zaułek, i niejasnych relacji z Rosją, to byłoby bardzo dziwne jednocześnie zaczął budować pod bokiem Rosji bazę rzekomej ochrony przed rakietami z Iranu. To taka sprzeczność i absurd, które trudno sobie wyobrazić. Dlatego pewnie ten projekt zostanie zamrożony albo nastąpi jakieś przeformatowanie koncepcji obrony antyrakietowej.

[b]Prezydent Miedwiediew powiedział kiedyś, że gotów jest rozmawiać z Obamą od zaraz i bez warunków wstępnych. Myśli pan, że do pierwszego spotkania naprawdę dojdzie tak szybko? [/b]

Przez ostatnie osiem lat Władimir Putin spotykał się z Bushem bardzo często, zazwyczaj było miło i wszyscy się uśmiechali. Panowie mieli świetne relacje, ale nie pomogło to stosunkom międzypaństwowym. Dlatego pewnie teraz wszyscy by woleli, żeby niekoniecznie było tak miło, ale przede wszystkim skutecznie. A takie decyzje trzeba dobrze przygotować, warto najpierw je wypracować, a dopiero potem się uśmiechać.

Trzeba jednak pamiętać o jednym ważnym czynniku, który jest ważniejszy niż Miedwiediew czy Obama. To kryzys, który już teraz jest zapalnikiem dla wielu nieprzewidywalnych działań, wydarzeń. Proszę tylko spojrzeć: protesty w krajach bałtyckich, kryzys gazowy czy wojna na Bliskim Wschodzie. W następnych miesiącach będziemy jeszcze świadkami wielu tego typu wydarzeń. Kryzys to czynnik ryzyka, który trzeba uwzględnić w polityce, tak samo jak w ekonomii.

[b]Rz:Rosyjscy liderzy niejednokrotnie mówili o swoich nadziejach na odwilż w stosunkach z USA związanych z nowym prezydentem. Czego oczekuje Rosja od Baracka Obamy? [/b]

Do pogorszenia wystarczy jedna strona, a dla poprawy potrzeba dwojga. Z jednej strony Rosja nie spodziewa się niczego szczególnego osobiście od Obamy, oprócz normalnych na początku kadencji pojednawczych gestów, które podkreślą, że nowy prezydent rożni się od starego. Tak jest zawsze. Kreml liczy nie tyle na jego cechy charakteru, czy tym bardziej na jego Clintonowską ekipę dyplomatyczną, co na trzeźwą analizę sytuacji. Obamę czeka szereg decyzji w sprawie Afganistanu i Iranu, a Rosja jest na tyłach obu tych krajów.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!