Czasem bowiem tytuły mówią o ich twórcach wszystko. Pisarka Monika Szwaja ma w dorobku „Zatokę trujących jabłuszek” i „Klub mało używanych dziewic”. Raper L.U.C nagrał utwory o nazwach takich jak „Nibyminipocieszne psychomaterionety”, jak też „Neurofotoreceptoreplotyka”. A Coma? Tu następuje prawdziwie liryczny popis – „Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków”, „Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców”, a nawet... „Popołudnia bezkarnie cytrynowe”.
Część słuchaczy takie podejście lubi, ceni sobie – jak pisze jedna z recenzentek na Merlin.pl – „słowa, które raz mocniej, raz leciutko stąpają po sumieniu i łechcą podniebienia radości”. Wybierając się do Stodoły, warto pamiętać o tym, że zespół każdym aspektem swojej działalności wytoczył wojnę prostocie i umiarkowaniu. Zeszłoroczny album „Hipetrofia” to nie jest zwykły krążek, tylko koncept album, „gdzie cały materiał podporządkowany jest zgłębianiu jednego zagadnienia, którym w tym wypadku jest życie ludzkie jako szeroko pojęta wola istnienia od poczęcia aż do śmierci”.
Koncert w Stodole może być zatem doznaniem metafizycznym.
[i]Coma, Stodoła, ul. Batorego 10, bilety: 37 – 42 zł, rezerwacje: [link=http://www.stodola.pl" target="_blank]www.stodola.pl[/link], środa (18.02) – czwartek (19.02), godz. 20.[/i]