– Nigdy nie będziemy w stanie pokonać rebeliantów – powiedział szef kanadyjskiego rządu w wywiadzie dla CNN. I dodał:
– Z tego, co wiem o historii Afganistanu, najprawdopodobniej na tych ziemiach zawsze trwało jakieś powstanie. Zdaniem premiera Kanady siłom koalicyjnym nie uda się zdławić rebelii, jeśli nie będą miały pomysłu na to, jak ustabilizować sytuację i przekazać pełną kontrolę nad krajem Afgańczykom.
– Jeśli NATO wciąż będzie stosować środki głównie militarne, zamiast przeznaczać pieniądze na odbudowę kraju, to rzeczywiście będzie skazane na porażkę – mówi „Rz” orientalista dr Piotr Balcerowicz.
Kanadyjczycy biorą udział w afgańskiej misji od początku 2001 r. W przeciwieństwie do wielu innych państw sojuszu Ottawa nigdy nie wprowadzała ograniczeń w użyciu swych oddziałów. Kanadyjscy żołnierze służą w najgorętszym regionie na południu. Dotychczas zginęło ich tam już 108. W stosunku do wielkości kontyngentu to największe procentowo straty.
Kanada zdecydowała niedawno, że bez względu na rozwój sytuacji w Afganistanie wycofa wszystkie oddziały do końca 2011 r. Tymczasem Barack Obama, który twierdzi, że na porażkę w Afganistanie NATO nie może sobie pozwolić, podjął w lutym decyzję o zwiększeniu liczby amerykańskich wojsk w tym kraju o 17 tys.