Na zdjęciach, które do tej pory były publikowane w mediach całego świata, Humam Abu-Mulal al Balawi – człowiek, który 30 grudnia dokonał spektakularnego zamachu w tajnej bazie CIA w Afganistanie – wyglądał jak Europejczyk. Gładko ogolony, ostrzyżony na zachodnią modłę, w garniturze, białej koszuli i krawacie. Opublikowany właśnie przez terrorystów film ukazuje, jaką przeszedł metamorfozę.
Na głowie ma tradycyjny afgański beret pakul, nosi brodę i mundurową bluzę panterkę. – Przygotowałem zamach w sojuszu z mudżahedinami. To tylko pierwszy z całej serii ataków odwetowych wobec Amerykanów. Będziemy walczyć, póki świat islamu ostatecznie nie zwycięży – deklamuje po angielsku al Balawi. Krótkie przemówienie ma zapisane na kilku białych karteczkach.
– Jordańskie i amerykańskie służby oferowały mi miliony dolarów, aby szpiegować mudżahedinów. Ale gdy do nich przybyłem, o wszystkim im opowiedziałem. Mój atak ma pokazać Amerykanom, że wiary w Allaha nie da się wymienić choćby za całe bogactwo świata – podkreślił terrorysta.
Al Balawi, 32-letni jordański lekarz o radykalnych poglądach, został zwerbowany rok temu przez jordańskie służby (GID), które po kilku miesiącach przekazały go CIA. Został wysłany do Afganistanu, aby zinfiltrować tamtejsze struktury al Kaidy i pomóc w wyeliminowaniu jej przywódców. Amerykanie uznawali go za niezwykle cennego współpracownika.
Właśnie dlatego w tajnej bazie CIA w prowincji Chost na naradę z nim przybyli czołowi amerykańscy agenci. Obiecał im dać informacje, które pozwolą wyeliminować zastępcę Osamy bin Ladena Ajmana al Zawahiriego. – Mieli wspólnie świętować ten sukces – powiedział „Washington Post” chcący zachować anonimowość przedstawiciel służb USA.