Oczywiście. W rządach PiS nie działo się w tej sprawie nic, czym mógłby się zainteresować prokurator. Komisja śledcza musi trwonić czas na rzeczy nieistotne, a powinna się skupić na czymś zupełnie innym. Przyznam, że gdy przeczytałam fragmenty stenogramów z podsłuchów CBA opublikowane w "Rzeczpospolitej", to po prostu zesztywniałam. Nie zgorszył mnie język, jakim posługiwali się politycy PO, bo już się z nim zetknęłam. Nie zdziwiło mnie, że usiłowali coś "załatwiać", bo wiem, że tak się może zdarzać. Natomiast zdumiało mnie, że byli na skinienie ręki, po prostu na posyłki. Że biegali za przedsiębiorcami średniego kalibru jak lokajczyki. W końcu cynicy powiadają: jak kraść, to miliardy, jak kochać, to księżniczki. Tu nie było ani miliardów, ani księżniczek. Degradacja pod każdym względem. Degradacja formy i treści. Żenujący brak klasy.
[b]Za czasów pani przynależności do PO było inaczej? [/b]
Mam nadzieję, że tak. To jest inna partia niż ta, do której wstępowałam. Nie ma w niej większości ludzi, z którymi zakładałam Platformę w Lublinie, a i w centrali wiele się pozmieniało. Niektórzy publicyści się śmieją, że teraz ton nadaje Marszałek o Zszarpanych Nerwach, czyli Stefan Niesiołowski, który zresztą pojawił się w PO po moim odejściu.
Sam wybuch afery hazardowej nie był miłym wydarzeniem, ale nie aż tak bardzo niespodziewanym. Starzy działacze PO wywodzący się jeszcze z Kongresu Liberalno Demokratycznego byli mocno zblatowani w swoich środowiskach regionalnych i biznesowych. Starałam się separować od tych zażyłości, zresztą miałam dużo pracy. Ponadto niechętnie przyjaźnię się w polityce i bardzo rzadko przechodzę na "ty". Np. w latach 2003 – 2005 zaprzyjaźniłam się tylko z posłanką Barbarą Marianowską z PiS.
[b]Może już wówczas ciągnęło panią do PiS. Dlaczego woli pani tę partię? Wielu ludzi się do niej zraziło z powodu stylu sprawowania władzy. [/b]
W PiS jest mniej efekciarstwa i zblatowania. W PO ceni się inne cechy. Obecnie dobry polityk Platformy to polityk szybki i giętki. Najlepiej, gdy kłamie jak z nut. Świetnie to było widać przy okazji awantury między Ministerstwem Zdrowia a NFZ w sprawie leczenia chorych na raka niestandardowymi procedurami. Główni winowajcy całego zamieszania bez zmrużenia oka kłamali rano, w południe i wieczorem. Dopóki się nie okazało, że dłużej się nie da.