Kiedy powinny się odbyć wybory prezydenckie?
W terminie, który zagwarantuje przestrzeganie wszystkich reguł. To muszą być wybory powszechne, bezpośrednie, równe i przeprowadzone w głosowaniu tajnym. Jesteśmy w sytuacji, kiedy stosuje się drugi tryb przewidziany konstytucją, tryb nadzwyczajny, przyspieszony. Wybory powinny się odbyć nie później niż 60 dni od daty ogłoszenia wyborów przez marszałek Sejmu.
Kiedy marszałek musiałaby zarządzić wybory, żeby odbyły się 28 czerwca?
Pytanie, czy data przedstawiana przez polityków jest realna do osiągnięcia oraz czy oświadczenie Sądu Najwyższego, określające relacje z Państwową Komisją Wyborczą, oznacza zrzeczenie się tego, że SN w tej sprawie nie będzie orzekał, i że w pewnym sensie uruchomił dalszą procedurę. Prawdopodobnie tak należy założyć. Nie można wykluczyć, że niektóre komitety będą mogły próbować składać protesty wyborcze. Jeśli pomimo tych protestów marszałek Sejmu wyznaczy nową datę, terminy będą biegły, a pani marszałek ma 14 dni od tego oświadczenia PKW. To, co mówię, nie opiera się na sztywnych zasadach, a czytaniu przepisów konstytucji z odwołaniem się do faktów, które miały miejsce. To nie jest normalna rzeczywistość. Komentując obecną sytuację, czuję się, jakbym stał na materacu wodnym – niby jest podstawa, którą jest konstytucja, ale ona jest bardzo chybotliwa i niepewna. Bardzo ważne jest to, że został przedstawiony projekt ustawy, niestety znów poselski, stosowana jest tradycja omijania drogi rządowej. Ten projekt przywraca rolę PKW, ale budzi wiele wątpliwości. Nie można ogłosić wyborów i przewidywać choćby gwarancji dotyczących praw nabytych, jeśli ta ustawa wcześniej nie zostałaby przyjęta. Jeśli ogłoszenie daty rozpoczyna pewien bieg czynności, to dlaczego reguły nagle miałyby się zmienić, skoro ta gra trwa?