Rz: Podróż samochodem z Kijowa do Krakowa zajęła panu 13 godzin. Dlaczego tak ważna dla pana była obecność na uroczystościach pogrzebowych?
Wiktor Juszczenko:
Ceniłem Lecha Kaczyńskiego i uważałem go za wielkiego przyjaciela. Podczas ceremonii pogrzebowej ktoś słusznie zauważył: dla niego najważniejsze były hasła „Bóg, honor, ojczyzna”. To nie był „tani” polityk. Podejmował się wielkich spraw, takich, które miały zasadnicze znaczenie dla społeczeństwa. Wspólnie budowaliśmy tożsamość Polaków i Ukraińców oraz współpracę między naszymi krajami. Dla Lecha Kaczyńskiego sprawa stosunków polsko-ukraińskich była szczególnie istotna w kontekście budowania pozycji Polski w Europie. Zawsze starał się udowadniać, że Kijów ma silne poparcie ze strony Polski i jej przywódcy.
Czy można powiedzieć, że Ukraina straciła ambasadora jej interesów w Europie?
W pewnym stopniu tak. W tej części Europy nikt nie uprawiał bardziej skutecznej polityki niż Lech Kaczyński. Wielu Ukraińcom niełatwo było zrozumieć, dlaczego ich kraj jest tak ważny dla Polski i dla Zachodu. Kaczyński starał nam się to wyjaśnić. Działania mojego przyjaciela miały znaczenie strategiczne, choć być może nie przynosiły mu politycznej dywidendy w postaci wyższych ocen w sondażach.