– Rozkład radiolatarni naprowadzających przed pasem startowym w Smoleńsku jest niestandardowy. Jeśli pilot o tym nie wiedział, mogło się to przyczynić do katastrofy – mówi "Rz" były pilot wojskowy ze Smoleńska.
Jak twierdzą specjaliści, bliższa radiolatarnia powinna znajdować się 1 km od początku pasa startowego, dalsza – 4 km. Z tej strony, z której nadlatywał prezydencki tupolew, ta druga jest umieszczona 6 km od pasa.
– Odległości te: 4 km i 1 km, to rzeczywiście standard – potwierdza pilot instruktor Dariusz Szpineta. – Nie spotkałem się, aby radiolatarnia dalsza znajdowała się 6 km od lotniska.
Dotąd ekspertom badającym przyczyny katastrofy nie udało się wyjaśnić, dlaczego prezydencki Tu154 leciał tak nisko. W odległości około 1 km od lotniska powinien się znajdować co najmniej na wysokości 70 m, tymczasem leciał tylko kilka metrów nad ziemią.