– Wszyscy oskarżeni przyznali się do winy i aktywnie współpracują ze śledczymi – poinformował wczoraj Komitet Śledczy przy rosyjskiej prokuraturze (SKP). To czterej żołnierze, którzy odbywają służbę na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku i 10 kwietnia brali udział w akcji na miejscu katastrofy polskiego tupolewa. SKP podał ich nazwiska.
Sprawę kradzieży pierwsza ujawniła „Rz”. Napisaliśmy, że z konta Andrzeja Przewoźnika, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, po jego śmierci wypłacono ok. 6 tys. zł.
Rosjanie najpierw zdementowali podane błędnie przez polski rząd informacje, że kradzieży dokonali funkcjonariusze OMON lub Wojsk Wewnętrznych MSW. Teraz potwierdzili, że dopuścili się tego żołnierze. Według SKP Rosjanie wszczęli śledztwo sami, a dopiero potem otrzymali od Polaków zawiadomienie o zniknięciu pieniędzy.
Żołnierze usłyszeli zarzut kradzieży dokonanej przez grupę w wyniku wcześniejszej zmowy. Grozi im grzywna, roboty przymusowe lub pozbawienie wolności do lat pięciu. Nie zostali aresztowani.
– Gdy tylko zostanie udowodniona im wina, Ministerstwo Obrony Rosji przeprosi i będzie gotowe zwrócić ukradzione pieniądze – zapewniły służby prasowe resortu.