O Pazardżiku, 81-tysięcznym mieście w środkowej Bułgarii, zrobiło się głośno w całym kraju. Rodzice wszystkich 24 bułgarskich dzieci z jednej z klas postanowili przenieść je do innej szkoły, gdy się dowiedzieli, że do klasy tej ma zostać dołączonych 12 romskich uczniów.
– Nigdy wcześniej nie spotkałem się z podobną reakcją rodziców. To jest niedopuszczalne! – powiedział dyrektor szkoły Kirył Dimitrow.
– To rzeczywiście wyjątkowa sytuacja – potwierdza w rozmowie z „Rz“ Daniel Smiłow z sofijskiego Centrum Strategii Liberalnych (CLS). Instytut Marketingu i Badań Społecznych przeprowadził ankietę, w której zapytano 2000 rodziców i nauczycieli szkół podstawowych o ich stosunek do Romów. Połowa rodziców nie miała nic przeciwko temu, żeby ich dziecko siedziało w klasie obok Roma. 25 proc. zgodziło się zaś, by Romowie chodzili do tej samej szkoły co ich dzieci, ale pod warunkiem że uczęszczaliby do oddzielnych klas.
Według różnych szacunków w Bułgarii żyje od 400 do 800 tys. Romów. Po Turkach są drugą największą mniejszością w kraju. – Wbrew powszechnej opinii, że Romowie prowadzą wędrowny tryb życia, wielu osiedliło się na stałe. Największy problem stanowią właśnie te duże skupiska – mówi Daniel Smiłow. – Dzieci często chodzą do romskich szkół, w których poziom nauczania jest niższy, a wielu Romów w ogóle nie kończy szkoły, co prowadzi do dalszej marginalizacji – dodaje.
Jego zdaniem kluczem do integracji jest edukacja. Bułgarski rząd stara się w różny sposób zachęcać Romów, by posyłali dzieci do mieszanych szkół, oferując im na przykład darmowe posiłki. – W fazie testowej jest program dowożenia autobusami romskich dzieci do szkół mieszanych oddalonych od skupisk Cyganów – mówi Daniel Smiłow.