Na szczęście tak, kilku byłych zawodników poszło jego drogą. Większość tych, którzy zatrudniają trenerów w klubach, nie wie, o czym teraz mówię. Utrzymuje się tylko Waldek Fornalik w Ruchu Chorzów. Poleciłem go do Polonii Warszawa cztery lata temu i mogę żałować, bo gdyby trafił do innego klubu, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Do Śląska wziąłem Wleciałowskiego, którego kiedyś Wielkoszyński wyciągał z bardzo trudnej kontuzji. Przechodził wielomiesięczną rehabilitację, przygotowanie do treningów. Bo nie może być tak, że kończy się rehabilitacja i do zawodnika bierze się trener pierwszej drużyny. To totalne nieporozumienie.
[b]Lubi pan młodych trenerów?[/b]
Jak w National Geographic puszczają filmy, to zawsze obok młodej lwicy kręci się stary lew. Wiek trenera mnie nie interesuje, liczy się normalność. A normalność to nie buta, zarozumialstwo i nonszalancja. Trener powinien pamiętać, że będzie pracował nawet kilkadziesiąt lat i nie może widzieć siebie na szczycie po zaledwie dwóch. Jeśli ktoś uważa, że ja, 68-letni człowiek, wracam do ligi i coś komuś udowadniam, to się myli. Udowadniać może ktoś z lasu, a ja z lasu nie wyszedłem. Młodzi trenerzy mają kolegów wśród młodych dziennikarzy i tworzą pewną grupę. Jest tendencja, aby pchać w górę młodych, wykształconych, ambitnych i w dodatku znających kilka języków. Ja uważam, że trzeba przede wszystkim znać swój język, żeby wiedzieć, co się mówi i brać za to odpowiedzialność.
[b]Mówi pan: Fornalik, Wleciałowski, ale ligą rządzi Jagiellonia Michała Probierza, który wbrew pana zasadzie biega przy linii i krzyczy bez przerwy. Wrócił też Czesław Michniewicz.[/b]
Probierz zmienił Jagiellonię, pod batutą tego trenera piłkarze weszli na szczyt ligi. Szacunek dla niego. A że ma taki styl pracy? Był niezłym piłkarzem całkiem niedawno, dalej żyje tym co na boisku i gra ze swoimi. Jeśli mam wybierać: Probierz czy Michniewicz, to stawiam na pierwszego i już ani słowa więcej. Nie mogę też nic złego powiedzieć o Maćku Skorży. Lubię inteligentnych ludzi, nieważne, czy to trener czy generał. Kiedy rozmawiam z Wleciałowskim, to myślę, że ten Marek może mieć kłopoty ze znalezieniem pracy, bo dla tych, którzy decydują o zatrudnianiu w klubach, jest za inteligentny. Mam problem z zawodnikami, którzy mieli wielu trenerów i nie zawsze byli oni najwyższych lotów. Zaczynam pracę z piłkarzem, a on jest zdziwiony: „Bo ja z tamtym trenerem tak nie robiłem”. Okazuje się, że poprzedni trenerzy jego formę mieli w nosie. Uważali, że on ma zapieprzać dla klubu, a nie dla własnego rozwoju. W Polsce jest wielu zawodników, którzy mogli być lepsi, ale zaniedbano ich przygotowanie fizyczne, zwinność, skoczność. Ja jestem jak kucharz, co miesza, ale też cały czas sprawdza, co z tego wychodzi.
[b]Na początku pracy w Śląsku miał pan ponoć konflikt z Vukiem Sotiroviciem. O co chodziło?[/b]