Komitet uznał, że Protasiuk był podatny na naciski. Powodem była m.in. "obawa przed karą ze strony wyższych przełożonych w przypadku nie wylądowania na lotnisku nakazanym i odejście na lotnisko zapasowe".
MAK przytoczył też słowa gen. Błasika mające świadczyć o nacisku: "Nie wiem, ale jeśli tutaj nie wylądujemy, on będzie się mnie czepiać". Jako dodatkowo obciążający fakt uznano wykrycie w organizmie generała 0,6 promila alkoholu.
Komitet stwierdził przy tym, że nie ma żadnego zapisu głosu prezydenta, który – jak sugerowano wcześniej – miałby osobiście naciskać na załogę.
Raport MAK broni kontrolerów, którzy 10 kwietnia sprowadzali Tu-154. Kilkakrotnie podkreślono w dokumencie, że informacje dotyczące złych warunków pogodowych, jak i komendy przekazywane przez ppłk. Pawła Plusnina, jak i mjr. Wiktora Ryżenko załodze tupolewa, były prawidłowe. Pozwolili oni polskim pilotom zejść tylko do 100 m. Raport wskazuje, że nie było zgody na lądowanie. A ze względu na cywilny charakter lotu wieża nie mogła było tego zakazać.
Eksperci MAK umniejszają też rolę, jaką w podejmowaniu decyzji na wieży lotniska odegrał płk Nikołaj Krasnokutski, który został tam specjalnie oddelegowany na ten dzień z jednostki w Twerze. Według Rosjan nie wpływał na żadne decyzje podejmowane przez kontrolerów. MAK nie wyjaśnia jednak, jaką rolę pełnił w wieży kontrolnej.