Do katastrofy polskiego Tu-154 pod Smoleńskiem mogła doprowadzić tajna instrukcja, zgodnie z którą samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą „głównego pasażera” – doniosła w piątek „Komsomolskaja Prawda”.
Tak wysokonakładowa gazeta sympatyzująca z premierem Władimirem Putinem komentuje zapowiedź, że raport polskiej komisji o katastrofie z 10 kwietnia będzie ostrzejszy niż raport MAK. „Komsomolskaja Prawda” wyjaśnia, że o tajnej instrukcji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego dowiedziała się od polskiego dziennikarza. Nie ujawnia nazwiska.
Instrukcja miała powstać po tym, jak w 2008 r. pilot odmówił prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu lądowania w Tbilisi. Jej istnienie początkowo potwierdził w RMF FM rzecznik rządu Paweł Graś: – Taka instrukcja na pewno istnieje, natomiast jakie są w niej zapisy, trudno mi powiedzieć, choć szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, by akurat takie szczegółowe zapisy tam się znajdowały, ale nie wiem.
Kika godzin później Centrum Informacyjne Rządu wydało oświadczenie: „Nieuprawnione jest twierdzenie, że rzecznik prasowy rządu potwierdził istnienie tajnej instrukcji opisanej w »Komsomolskiej Prawdzie«”. Niedługo sam Graś zaprzeczył istnieniu instrukcji. Podobnie zachował się szef Sztabu Generalnego. Przed południem gen. Mieczysław Cieniuch powiedział: – Ładnie to brzmi: podobno, prawdopodobnie i tajna. Nie, nie znam tej instrukcji, na którą powołują się media rosyjskie, więc nie mogę powiedzieć, że taka instrukcja istnieje, a tym bardziej że są tam takie zapisy, jakie strona rosyjska przywołuje.
Po kilku godzinach i on, i szef MON zaprzeczali. – Żadnej tajnej instrukcji ani żadnego tajnego przepisu w jakiejś instrukcji, która by to zakładała, po prostu nie ma – mówił Bogdan Klich.