Muammar Kaddafi zaproponował, że zrezygnuje z władzy w zamian za gwarancję nietykalności – podali przywódcy libijskiej rebelii. – Skontaktował się z nami przedstawiciel Kaddafiego, który chciał negocjować warunki jego odejścia. Odrzuciliśmy je. Nie negocjujemy z człowiekiem, który przelał libijską krew i wciąż to robi – powiedział Mustafa Gheriani, rzecznik Libijskiej Rady Narodowej. Rząd w Trypolisie zaprzecza, że rozmawiał z rebeliantami.
Według źródeł w kierownictwie opozycji Kaddafi proponował, że przekaże władzę przewodniczącemu parlamentu i opuści Libię z określoną sumą pieniędzy. Powstańcy mówią jednak, że dyktator musi bezwarunkowo zrzec się władzy.
– Pierwszym naszym żądaniem jest, by ogłosił swoje odejście. Wtedy Libijczycy być może zrezygnują ze ścigania go za zbrodnie – stwierdził szef Rady Mustafa Dżalil. Inni liderzy rebelii odrzucają możliwość rezygnacji ze ścigania Kaddafiego, nawet jeśli sam ustąpi. – To byłoby honorowe wyjście dla niego, ale tym samym obraza dla jego ofiar – powiedział telewizji al Dżazira jeden z przywódców rebelii w Bengazi.
Libijskie samoloty rozpoczęły wczoraj nową serię ataków na pozycje powstańców w mieście Ras Lanuf na wschodzie kraju, gdzie znajduje się ważny port przeładunkowy ropy naftowej. Wojska pancerne Kaddafiego zdobyły miejscowość Ben Dżawad oddaloną o 60 km od Ras Lanuf.
Siły rządowe odbiły z rąk powstańców większość miasta Zawija, około 50 km na zachód od Trypolisu. Świadkowie opowiadali wczoraj przez telefon, że czołgi i artyleria Kaddafiego ostrzeliwują budynki, w których stawiają opór niedobitki rebeliantów. Liczba zabitych od początku ofensywy sił Kaddafiego na miasta opanowane przez powstańców jest szacowana przez różne źródła na 1 – 2 tysiące. Kilkakrotnie więcej osób zostało rannych. Coraz więcej ludzi ucieka w stronę granic z Egiptem i Tunezją. Według ONZ liczba uchodźców przekroczyła już 200 tysięcy.