Widziałem, ale tych ludzi nikt nie chciał wysłuchać i w rezultacie nie wytrzymali. Rozumiem, że w takiej sytuacji mogą dojść do głosu emocje. Choć oczywiście nie popieram kopania ludzi.
Tak się pan troszczy o los ludzi pracy, a obchody 1 Maja wyszły wam słabo. Działacze SLD są rozczarowani.
Nie zgadzam się. Byliśmy tam, gdzie trzeba bronić ludzi pracy.
Pan był pod Stocznią Szczecińską, w swoim okręgu wyborczym.
Tak, a Leszek Aleksandrzak – pod zakładami Cegielskiego w Poznaniu, które mają ogromne problemy. Ryszard Zbrzyzny był w KGHM, inni nasi działacze – na Śląsku. Za rok najprawdopodobniej będzie tak samo.
A więc nie będzie już pochodów pierwszomajowych?
Nie. Będziemy tam, gdzie ludziom trzeba pomóc.
W jaki sposób chce pan pomóc stoczni?
Teraz, po dwóch latach od upadłości, to jest już bardzo trudno. Ale pracownikom trzeba pomóc znaleźć pracę. Poza tym majątek stoczni miał być sprzedany, a ciągle nie jest. Dlaczego stocznia szczecińska nie może robić tego, co stocznia gdańska, która pozyskuje zlecenia i buduje np. wiatraki czy inne duże konstrukcje?
Może rząd nie ma kupca na stocznię, tak jak SLD nie ma kupca na swoją kamienicę.
My mamy wielu kupców. A rząd po prostu się nie stara.
Czyli SLD, jeżeli będzie rządzić, znajdzie kupca dla stoczni?
Będziemy robić wszystko, co się da, żeby w stoczni tętniło życie i była praca.
Kto będzie szefem waszego sztabu wyborczego? Krążą plotki, że pan Włodzimierz Czarzasty.
Faktycznie, plotki.
Czy pan Czarzasty będzie kandydował do Sejmu?
Nie wiem. Na razie zamykamy sprawy programu wyborczego i podpisujemy porozumienia.
A co będzie z politykami, którzy są popularni, ale nie wiedzą, czy znajdzie się dla nich miejsce na listach wyborczych i gdzie. Mówię o Ryszardzie Kaliszu czy Leszku Millerze.
Gwarantuję, że jeżeli będą chcieli kandydować, to na pewno znajdzie się dla nich miejsce na listach wyborczych. Bo na pewno je wzbogacą i dodadzą nam mandatów.
Czy SLD zaciągnie kredyt na wybory?
Nie. Ta kampania będzie tania, bez billboardów i spotów telewizyjnych. I cieszę się z tego, bo wszyscy wyjdą do ludzi. Również liderzy innych partii będą się musieli ruszyć z Warszawy. My zaprezentujemy nasze zobowiązania na pierwsze 100 dni, na pierwszy rok i na całą kadencję.
Kto ma telewizję, ten będzie pokazywany na tych spotkaniach z ludźmi, a pan ma.
Nie mam. Wszystkie pieniądze ze sprzedaży naszej siedziby nie wystarczą na kupno telewizji.
Ma pan swoich ludzi w telewizji publicznej.
PO i PSL mają na pewno. Przewodniczącym KRRiT jest były członek PO, prezesem TVP jest etatowy, bardzo bliski współpracownik ministra z PO – Bogdana Zdrojewskiego, a wiceprezesem został wiceminister rolnictwa w rządzie PO i PSL. Ja tu widzę głównie obecną koalicję rządzącą. A jeżeli chodzi o SLD, to bym się spierał. Wracając do kampanii, to ona pokaże determinację poszczególnych kandydatów. Zwłaszcza że to nie będzie przyjemna kampania, bo ludzie mają w sobie wiele negatywnych emocji wobec polityków.
Jak to się stało, że zostało odrzucone pana sprawozdanie finansowe z kampanii prezydenckiej?
Wykorzystałem logo SLD na stronie internetowej i nie oznakowałem logo komitetu pieluszek i śpiochów o wartości około tysiąca złotych, które zawiozłem do domu dla maltretowanych kobiet z dziećmi. W pierwszym przypadku okazało się, że logo partii to dobro niematerialne, które należy wycenić i zapłacić za jego użycie, a w drugim – że źle wydano pieniądze komitetu wyborczego. Oba zarzuty uważam za absurdalne. Dlaczego lider kandydujący na prezydenta nie może używać logo swojej partii? Czy Aleksander Kwaśniewski, który mnie wsparł, też jest wartością niematerialną i trzeba wycenić jego zaangażowanie? To samo jest z nieoznaczonymi pieluchami jednorazowymi.
Może politycy powinni powstrzymywać się od prezentów w kampanii wyborczej, bo stąd już tylko krok do częstowania wódką i kiełbasą.
To są dwie różne sprawy. Nie widzi pani różnicy pomiędzy jednorazowymi pieluszkami przy okazji wizyty w domu dla maltretowanych kobiet a wódką i kiełbasą?
Uważa pan, że trzeba zmienić te przepisy?
Zracjonalizować, bo są kuriozalne.