W najbliższy poniedziałek odbędzie się szczyt Ukraina – UE. MSZ w Kijowie już uznało, że do parafowania umowy stowarzyszeniowej raczej nie dojdzie. – To nie Armagedon. Dla nas sprawą zasadniczą jest zakończenie negocjacji. Sam szczyt w Kijowie jest ważnym wydarzeniem – mówił przedstawiciel resortu Ołeh Wołoszyn. Prostował doniesienia, że parafowanie nie nastąpi z powodu sprzeciwu kilku państw UE. Jednym z powodów tego sprzeciwu jest fakt, że w areszcie wciąż siedzi przywódczyni opozycji Julia Tymoszenko. O jej uwolnienie apelowali do władz w Kijowie czołowi unijni politycy. Szanse, że była premier wyjdzie na wolność przed szczytem, są jednak nikłe.
Liczy pani na sprawiedliwy wyrok Sądu Apelacyjnego?
Jewhenija Carr: Nie. Sprawa przeciwko mojej mamie ma wyłącznie polityczny charakter. Podczas procesu doszło do licznych nadużyć. W ostatniej chwili z naruszeniem procedur zmieniono trzech sędziów, którzy rozpatrują apelacje. Adwokaci mamy apelują o wznowienie śledztwa. Podstawą są zeznania przedstawiciela Naftohazu, który twierdzi, że zarzuty wobec niej o narażeniu tej spółki na straty są bezpodstawne.
Julia Tymoszenko miała się stawić na wczorajszej rozprawie Sądu Apelacyjnego, ale nie przyjechała. Ma problemy ze zdrowiem?
Jest z nią bardzo źle. Cierpi na chorobę kręgosłupa. Nie wstaje z łóżka. Mimo usilnych próśb nie może jej odwiedzić w areszcie jej osobisty lekarz. Mama chce, by to właśnie on zrobił jej analizę krwi. Po lekach przeciwbólowych czuje się jeszcze gorzej.