"Wielkie lotnisko w Berlinie, z którego kibice z Europy mieli szybko dojeżdżać do Poznania czy nawet do Trójmiasta, nie będzie otwarte przed rozpoczęciem Euro 2012. Niemcy są wkurzeni. (...) Opóźnienia w oddawaniu ważnych inwestycji to nie jest polska specjalność" - informuje w cyklu dotyczącym przygotowań do turnieju "Gazeta Wyborcza".

Chodzi o port lotniczy, który będzie usytuowany na południe od Berlina - w Brandenburgii. Zastąpi on dotychczasowe berlińskie lotniska Tegel, Schönefeld i Tempelhof (zamknięte cztery lata temu). To największa niemiecka inwestycja ostatnich lat. W ciągu sześciu lat budowy pochłonęła już 2,5 mld euro. Otwarcie wstrzymano, bo niesprawny jest system przeciwpożarowy i brak jest odpowiedniej koordynacji systemów bezpieczeństwa pasażerów.

"Lotnisko Brandenburg miało być alternatywą dla tych podróżnych i kibiców, którzy nie chcieli skorzystać z lotnisk w Polsce. W efekcie podróżni są zmuszeni korzystać z przepełnionych i przestarzałych lotnisk Tegel i Schönefeld albo lecieć do nowoczesnych w Polsce" - wskazuje "Wyborcza". Według niej, z nowego lotniska do Trójmiasta można by dostać się w sześć godzin, dzięki pociągowi jadącemu przez Poznań i Bydgoszcz.

- Nie wiem, czy to pocieszenie, że nawet Niemcy nie zdążyli - powiedziała w Radiu TOK FM publicystka "Polityki"Janina Paradowska. Jej zdaniem niepotrzebna jest atmosfera wieszczenia katastrofy przed Euro 2012. - Oddawanie fragmentów autostrad zaczyna przebiegać w jakimś takim błyskawicznym tempie. Może okaże się, że nagle jakieś 80 proc. zostanie oddanych i wtedy wszyscy, którzy demonstrują swoje niezadowolenie, będą zawiedzeni - stwierdziła, odnosząc się do wystąpienia lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego na węźle autostradowym w Konotopie, gdzie mówił o problemach z infrastrukturą przed turniejem.

- Myślę, że premier Kaczyński mógłby tam pojechać i stanąć na tle, jak stanął niedawno na tle węzła autostradowego tego akurat dnia, kiedy budowa została ukończona - komentowała dziennikarka.