Włodzimierz i Julia

Miejcie odwagę Lenina i odwiedźcie Charków. To miasto jest największą niespodzianką turnieju

Publikacja: 14.06.2012 02:50

Myślisz „Charków" i ruszają traktory, kombajny i czołgi, wracają najgorsze wojenne wspomnienia, Włodzimierz Iljicz patrzy na plac w centrum miasta z pomnika, na którym go przedstawiono z tak wyciągniętą ręką, jakby pokazywał: „To wszystko moje".

Ale gdy tu przyjeżdżasz, odkrywasz zielone miasto pełne studentów. Ukrainę mówiącą po angielsku i pewną siebie, swobodną, zupełnie inną niż ta z bogatego, ale spiętego Doniecka, choć to niecałe 300 kilometrów stąd.

Plac kiedyś był imienia Dzierżyńskiego, teraz jest Wolności, na pobliskiej Slonskiej świecą wystawy drogich sklepów, Charków już nie chce się chwalić czołgami, tylko uniwersytetami, a Lenin ciągle u siebie. Dziś jako wódz wielkiej zabawy, bo pod bokiem wyrosła mu strefa kibica. Pełno Holendrów, Niemców, jak zwykle są Rosjanie, bo granica bardzo blisko i samochody z jedną flagą ukraińską a drugą rosyjską to częsty widok.

W lśniącym metrze milicjant Igor opowiada po polsku, jak się uczył w naszych szkołach policyjnych, jak za pracą i nauką przejechał Polskę od Warszawy przez Frombork po Trójmiasto.           – Ale weszliście do Unii i coraz trudniej było do was przyjeżdżać. Kilka lat już nie mówiłem po polsku. Tu mi dobrze, miasto się rozwija, jest co robić. Jak pan chce zamówić taksówkę, to lepiej pójdę z panem. Jak usłyszą, że Polak, to pan pojedzie za wyższą stawkę.

Ze strefy kibica w cieniu Lenina można w kilkanaście minut dojechać metrem do stadionu Metalista, choć on akurat najlepszą reklamą miasta nie jest. Stoi w sercu starego blokowiska, prawie niewidoczny z daleka. Na każdym z otaczających go bloków – wielkie na całą ścianę plakaty z piłkarzami Metalista.

Na jednym logo Euro i napis „Metalist wita". Wschodnia Ukraina świętuje mistrzostwa, ale swoje wie: turniej po trzech meczach odjedzie, a kluby zostaną. W Doniecku też plakaty UEFA przegrywały z tymi, które przypominały, że idzie nowy sezon i trzeba odnowić karnety na Szachtara.

Kilka kilometrów od stadionu, pod szpitalem kolejowym numer 5, ten sam widok jak co dzień: przy czarnym ogrodzeniu grupka kilkunastu kobiet. Skandują, śpiewają. Na ogrodzeniu rozwiesiły plakaty z Julią Tymoszenko, założyły koszulki z Julią, trzymają transparenty z wezwaniami, by ją wypuścić z niewoli. Za czarnym ogrodzeniem jest najsłynniejszy dziś szpital Ukrainy. Szare mury, przygnębiające wrażenie, na dziewiątym piętrze zakratowane okna i przysłonięte szyby. Tam jest pokój, do którego Tymoszenko została przeniesiona z kolonii karnej i leczy kręgosłup pod opieką specjalistów z Berlina. Ma w pokoju telewizor, ponoć ogląda mecze.

Przyjeżdżasz tu i odkrywasz zielone miasto pełne studentów. Ukrainę mówiącą po angielsku

Protestujące kobiety nie wierzą, żeby niemieccy lekarze coś poradzili, gdy Julię będą próbowali w szpitalu otruć. Żądają, żeby ją uwolnić, wyrok za umowę gazową z Rosją nazywają farsą i polityczną zemstą. Nie chcą, żeby bojkotować Euro. Wystarczy im, że zachodni politycy nie będą przyjmować prezydenta Wiktora Janukowycza i jego ludzi.

Angeli Merkel nie było na meczu w Charkowie, nie przyjechał tu też żaden ze znaczących polityków Holandii. Dyskusja o bojkocie, gorączkowa przed turniejem, teraz ucichła, tak jakby podczas mistrzostw było to już mniej ważne. Jest to jakieś wyjście z sytuacji bez wyjścia.

Do grupki protestującej pod szpitalem w Charkowie nie wyszła żadna drużyna.  Korespondentka holenderskiej telewizji staje przed kamerą na tle szpitala, opowiadając widzom, że Ukraińcy wprawdzie widzą w tym wyroku zemstę obecnej ekipy, ale Tymoszenko uważają za równie skorumpowaną jak innych polityków.

Puenta gotowa, sprzęt można zwinąć. I jechać na stadion.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.wilkowicz@rp.pl

Korespondencja z Charkowa

Myślisz „Charków" i ruszają traktory, kombajny i czołgi, wracają najgorsze wojenne wspomnienia, Włodzimierz Iljicz patrzy na plac w centrum miasta z pomnika, na którym go przedstawiono z tak wyciągniętą ręką, jakby pokazywał: „To wszystko moje".

Ale gdy tu przyjeżdżasz, odkrywasz zielone miasto pełne studentów. Ukrainę mówiącą po angielsku i pewną siebie, swobodną, zupełnie inną niż ta z bogatego, ale spiętego Doniecka, choć to niecałe 300 kilometrów stąd.

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!