Kibiców miały podobno wystraszyć zamieszki przed meczem Polska-Rosja.
Biełsat dodzwonił się do firmy Bieławia i jej wicedyrektor Ihar Czarhiniec podkreślił, że nie jest to zjawisko masowe. Liczbę pasażerów, którzy poprosili o zmianę daty wylotu z Warszawy ocenił na „mniej niż 50". Według Czarhińca, część Rosjan miała wyglądać na pobitych.
- Niektórzy ludzie ze składu rosyjskiej grupy (kibiców) powiedzieli, że nie mogą zostać w Polsce w takich warunkach i boją się o swoje życie. Zwrócili się do naszej firmy o pomoc w wcześniejszym powrocie do domu. Zgodziliśmy się - miał mówić Czarhiniec.
Sytuacja dotyczy wyłącznie białoruskiego przewoźnika – w biurze rosyjskich linii lotniczych Aerofłot w Warszawie poinformowano Biełsat, że wszystkie grupy rosyjskich kibiców zamierzają do domu wrócić o czasie i nie było żadnych prób przenoszenia wylotów na wcześniejszy dzień.