W oknach na 27. piętrze Pałacu Kultury i Nauki stoją naszpikowane elektroniką rury. To urządzenia laserowe Lidar, dzięki którym można wykryć, czy w Strefie Kibica lub na Stadionie Narodowym znajduje się skażenie biologiczne. Laser skanuje obraz obejmujący centrum miasta. – Urządzenia te pokazują nam kształt bakterii. Czy mają kształt kulisty, czy pałeczek, dzięki temu możemy określić, z jakim skażeniem mamy do czynienia – mówi gen. Zygmunt Mierczyk, rektor Wojskowej Akademii Technicznej. To właśnie naukowcy tej uczelni wybudowali system Lidar. – To prototyp urządzenia, które jest wykorzystywane w Polsce po raz pierwszy. Podobne urządzenia były używane w czasie olimpiady w Atenach oraz mistrzostwach w piłce w Austrii i Szwajcarii – dodaje Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki.
Zasięg mniejszego Lidara wynosi kilkaset metrów, lustruje on okolice Strefy Kibica, większe urządzenie – przypominające nieco teleskopy – ma zasięg 12 km. Operator widzi na monitorze, co się dzieje w okolicach i na Stadionie Narodowym. – Nie stwierdziliśmy żadnego skażenia biologicznego – mówi operator Lidara. Koszt jednego prototypowego urządzenia to ok. 200 tys. dolarów.
Z kolei strażacy mają do dyspozycji mobilne laboratorium, które sprawdza, czy nie ma skażenia chemicznego. Obszar całego Mazowsza jest monitorowany też pod kątem skażenia radioaktywnego.
O tym, jak czułe są urządzenia, świadczy to, że namierzyły one osobę, która kilka dni wcześniej miała naświetlania w czasie radioterapii, a także kobietę, która wzięła płyn kontrastujący. Namierzyły też przypadek chemicznego opróżnienia w jednej z ubikacji, gdzie pojawiło się zbyt duże stężenie siarkowodoru.