Tylko do 2 lipca cudzoziemcy przebywający nielegalnie na terenie Polski mogą składać wnioski o abolicję. Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych od stycznia do teraz wpłynęło ponad 8,1 tys. wniosków, a prawie 2,3 tys. osób zalegalizowało swój pobyt. To znacznie więcej niż łączna liczba wniosków, złożona podczas poprzednich abolicji w 2003 i 2007 roku - wówczas o zalegalizowanie pobytu ubiegało się 5,5 tys. osób.
Gdyby porównać to z innym programem, dobrowolnych powrotów, prowadzonym przez polski oddział Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), liczby są jeszcze bardziej wymowne. Bo od 2006 roku z pomocy w dobrowolnym powrocie skorzystało ok. 6,5 tys. cudzoziemców.
O ile pobyt w Polsce chcą zalegalizować przede wszystkim Wietnamczycy (1947 osób) i Ukraińcy (1756) to z programu dobrowolnych powrotów w latach 2010 - 2011 skorzystało tylko odpowiednio 54 i 135 osób z tych krajów.
A funkcjonujący od sześciu lat Program Pomocy w Dobrowolnym Powrocie i Reintegracji to jeden z najważniejszych mechanizmów umożliwiających dobrowolny powrót cudzoziemcom, którzy z różnych względów nie mogą zostać w Polsce. W ramach programu otrzymują pomoc w zakresie organizacji podróży, dopełnieniu niezbędnych formalności związanych z wyjazdem z Polski oraz niewielkie wsparcie finansowe w pierwszym okresie po powrocie.
Międzyrządowa organizacja, skupiająca ponad 100 krajów i dysponująca budżetem ok. 1,3 mld dolarów, umożliwiła w ciągu ostatniej dekady powrót 1,4 mln osób do swych krajów. Najbardzij spektakularne sukcesy to remigracja 187 tys. obywateli Bośni i Hercegowiny, 200 tys. obywateli Kosowa i tyle samo - Timoru Wschodniego. Tymczasem od 2006 roku z Polski w ramach programu wyjechało ponad 6,5 tys. cudzoziemców, którzy powrócili do 50 krajów.