Islamiści ślą czołgi

W egipskiej konstytucji napisanej pod dyktando Bractwa Muzułmańskiego opozycja widzi zagrożenie demokracji

Publikacja: 07.12.2012 00:43

Islamiści ślą czołgi

Foto: AFP

W wyczekiwanym wystąpieniu do narodu prezydent Mohamed Mursi nawoływał wczoraj wieczorem do dialogu. Nie przełożył jednak na później kontestowanego przez opozycję referendum konstytucyjnego, które odbędzie się 15 grudnia. Wyraził natomiast gotowość do zmiany jednego z punktów dekretu, w którym przyznał sobie monarsze prawa. Chodzi o artykuł mówiący, że prezydent ma prawo poczynić odpowiednie kroki „konieczne do ochrony kraju i celów rewolucji". Obiecał też, że wybory w Egipcie – można przyjąć, że także referenda – nie będą fałszowane, tak jak było w czasach obalonego w lutym ubiegłego roku Hosniego Mubaraka.

Wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego prezydent przemówił po krwawych protestach antyrządowych. W czwartek egipskie wojsko zmusiło do wycofania się większość demonstrantów, którzy od kilku dni protestowali przed kairskim Pałacem Prezydenckim. Od rana siły porządkowe użyły czołgów i wozów opancerzonych do likwidacji ustawianych wokół siedziby prezydenta barykad. Pod wieczór w okolicy pozostały tylko nieliczne grupki opozycjonistów. W nocy ze środy na czwartek, kiedy oddziały policji zniszczyły miasteczko namiotowe obok pałacu, zginęło co najmniej sześć osób, ponad 450 zostało rannych.

Pozornie chodzi o kilka zdań z projektu konstytucji i dekretu prezydenta

Przywódcy opozycji – wśród nich Mohammed ElBaradei – mówią o odpowiedzialności nowych władz za przelew krwi. Metody rozprawiania się z politycznymi przeciwnikami Bractwa Muzułmańskiego porównują do obalonego reżimu Hosniego Mubaraka.

W Egipcie rosło napięcie polityczne przed 15 grudnia, kiedy ma się odbyć referendum konstytucyjne. Toczy się walka o ustrój. Pozornie o kilka słów i kilka zdań, które pojawiły się w projekcie konstytucji i w dekrecie wywodzącego się z Bractwa prezydenta, nadającym mu nieograniczoną władzę.

Kluczowe nie jest odwołanie do szarijatu jako podstawy prawodawstwa i stwierdzenie, że islam jest religią państwową. Tak było i w czasach obalonego dyktatora Hosniego Mubaraka. Mniejszości bardziej niepokoi to, że w pierwszym artykule nie ma już terminu „obywatelstwo" – odwołanie do tego słowa w starej konstytucji sugerowało, że muzułmanie i niemuzułmanie są równi. Teraz pojawia się określenie: „lud egipski jest częścią narodów arabskich i muzułmańskich".

Na dodatek w sprawie podstawowego dla prawodawstwa szarijatu doradcami mają być uczeni z islamskiego uniwersytetu Al Azhar, najważniejszej sunnickiej uczelni na świecie. Nie podlega ona kontroli społecznej i, jak krytykują eksperci, uzyskuje w ten sposób większe uprawnienia od parlamentu.

Prawa religijne i społeczne najliczniejszej mniejszości – chrześcijan (stanowiących kilkanaście procent z 82 mln Egipcjan) – oraz dla nielicznych żydów wymienia art. 3. Nie ma mowy o innych mniejszościach religijnych – i to też wywołuje zarzuty. Politycznie opozycję niepokoją m.in. szerokie uprawnienia prezydenta, ograniczenie roli armii i sądów, nieprecyzyjne sformułowania dotyczące dyskryminacji.

Wczoraj dochodziło do kolejnych dymisji liberałów, którzy w ostatnich miesiącach pojawili się w otoczeniu prezydenta. Kobiety czy chrześcijanie powołani na stanowiska doradców prezydenckich czy piastujący ważne urzędy – to miało świadczyć o tym, że Bractwo jest nastawione na kompromis. Wszystko się posypało, gdy dwa tygodnie temu Mursi przyznał sobie monarsze prawa. Zgodnie z zapowiedzią tymczasowo – do przegłosowania nowej konstytucji i wyboru nowego parlamentu.

Projekt konstytucji został w przyśpieszonym tempie zapięty na ostatni guzik przez zgromadzenie konstytucyjne i za tydzień ma uzyskać poparcie narodu w referendum powszechnym. W ten sposób miałby się zakończyć proces przejmowania pełni władzy przez Braci.

Przedstawiona Egipcjanom ustawa zasadnicza jest projektem islamistów – zarówno tych z Bractwa Muzułmańskiego, jak i z superradykalnej partii salafitów. Na znak protestu ze zgromadzenia wycofali się wszyscy liberałowie, lewicowcy i przedstawiciele Kościołów.

W wyczekiwanym wystąpieniu do narodu prezydent Mohamed Mursi nawoływał wczoraj wieczorem do dialogu. Nie przełożył jednak na później kontestowanego przez opozycję referendum konstytucyjnego, które odbędzie się 15 grudnia. Wyraził natomiast gotowość do zmiany jednego z punktów dekretu, w którym przyznał sobie monarsze prawa. Chodzi o artykuł mówiący, że prezydent ma prawo poczynić odpowiednie kroki „konieczne do ochrony kraju i celów rewolucji". Obiecał też, że wybory w Egipcie – można przyjąć, że także referenda – nie będą fałszowane, tak jak było w czasach obalonego w lutym ubiegłego roku Hosniego Mubaraka.

Pozostało 84% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!