Bez broni nie ma Ameryki

Jesteśmy przekonani, że nie dojdzie do zmian dotyczących zasad posiadania broni – zapewnia David Keene, przewodniczący National Rifle Association (NRA – Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie).

Publikacja: 29.12.2012 08:18

Bez broni nie ma Ameryki

Foto: ROL

W ciągu ostatnich czterech lat amerykański prezydent nie dał się poznać jako wielki przeciwnik drugiej poprawki, stanowiącej o prawie do posiadania broni. Widać jednak, że masakra w szkole w Newtown zmieniła jego nastawienie w tej sprawie. Jak ciężka będzie sytuacja NRA w czasie drugiej kadencji Baracka Obamy?

David Keene:

Jeszcze przed ostatnimi wyborami uważaliśmy Baracka Obamę za osobę najbardziej sprzeciwiającą się drugiej poprawce, jaka została wybrana na najwyższy urząd w państwie. Jego sprzeciw wobec prywatnego posiadania broni widoczny był na długo, zanim został prezydentem. Przypomnę, że gdy jeszcze działał w Chicago, zasiadał w radzie Joyce Foundation i kierował programem, który za zadanie miał przekonać ludzi, że druga poprawka nie dotyczy zwykłych obywateli. Fundacja przeznaczała miliony dolarów, żeby promować ten pogląd, ale w końcu został on odrzucony przez Sąd Najwyższy. Z kolei gdy prezydent zasiadał w stanowym ciele ustawodawczym, to głosował za każdym prawem wymierzonym w broń, jakie tylko poddawane było pod głosowanie. W wywiadach sugerował, że Amerykanie nie mają prawa posiadać broni do prywatnego użytku. Dlatego też nie mieliśmy jakichkolwiek złudzeń co do stanowiska, jakie prezydent miał w tej sprawie.

Ale chyba musi pan przyznać, że prezydent nie sprawiał wam większych problemów w czasie pierwszej kadencji.

Dwie rzeczy nie pozwoliły mu forsować zmian wymierzonych w broń palną – sytuacja gospodarcza i koncentrowanie się na wprowadzaniu takich zmian, jak m.in. reforma opieki zdrowotnej. Obama przyznał, że wyciągnął naukę z wcześniejszych wyborów, gdy Al Gore przegrał wyścig do Białego Domu z uwagi na fakt, że – jak to ujął Bill Clinton – NRA było mu przeciwne, co kosztowało go pięć stanów w 2000 roku. Od tego czasu kandydaci przeciwni broni starali się nie podejmować tego tematu. W trakcie przygotowań do ostatniej kampanii wyborczej Barack Obama nie tylko nie przedsięwziął żadnej akcji przeciwko drugiej poprawce do konstytucji, ale nawet podkreślał, że nie chciał robić niczego takiego. Uważaliśmy jednak, że była to tylko gra pozorów. Dlatego też nie jesteśmy zaskoczeni tym, że przy pierwszej okazji zwrócił się przeciwko broni. Teraz się spodziewamy, że skoro nie ma już przed sobą kolejnych wyborów, to zrobi wszystko, by narzucić restrykcje na posiadaczy broni.

Prezydent może chyba czuć poparcie większości narodu. Według niedawnego sondażu ABC/Washington Post 54 proc. Amerykanów życzyłoby sobie wprowadzenia większych obostrzeń w dostępie do broni palnej. To najwyższy wynik od pięciu lat.

Te rzeczy są płynne. Na sondaże trzeba patrzeć ostrożnie, bo na wyniki może wpływać chwila. Ale jeżeli spojrzeć na inne badania, np. jeden z sondaży Gallupa, to na pierwszych trzech miejscach pojawiają się: kwestia ochrony w szkołach, zmiany w systemie ochrony zdrowia psychicznego, ale Amerykanie wskazują też na „kulturę” przemocy, która jest rezultatem m.in. gier komputerowych. Broń palna pojawia się dopiero na czwartym miejscu. Wydaje mi się, że prezydent zająłby się drugą poprawką do konstytucji bez względu na to, co mówią sondaże, bo on naprawdę w to wierzy. To akurat muszę mu oddać.

Wiadomo, że Obama weźmie się do ograniczania dostępu do broni, ale Izba Reprezentantów jest przecież we władaniu republikanów. Czy rzeczywiście jest więc powód by wszczynać alarm?

My zawsze się niepokoimy. Jedną z misji NRA jest zabezpieczenie praw wynikających z drugiej poprawki do konstytucji. Większość ludzi uważa to za naszą główną misję – i pewnie jest to nasza najważniejsza misja – ale jest to tylko niewielka część naszej aktywności. Trzeba być jednak nieustannie bardzo ostrożnym, gdy ma się do czynienia z rządem i ustawodawcami. Proszę też pamiętać, że głosy, które mamy w Senacie i Izbie Reprezentantów, nie należą tylko do republikanów. Również nie wszyscy spośród naszych członków to republikanie. Dlatego też obecnie jesteśmy w miarę pewni, że w obu izbach istnieje większość, która jest przeciwna proponowanym zmianom. O ile oczywiście członkowie Kongresu będą podejmowali decyzje wyni- kające z własnych przekonań, a prezydent nie będzie w stanie użyć swojej władzy, by wpływać na bieg spraw.

Dlaczego NRA tak bardzo sprzeciwia się ponownemu wprowadzeniu zakazu obrotu tzw. bronią ofensywną? Dla zdecydowanej większości Europejczyków to zupełnie naturalne, że cywile nie mogą kupować karabinów półautomatycznych.

Ten zakaz – wprowadzony przez administrację Clintona – obowiązywał już u nas przez dziesięć lat (1994–2004 – red.). Teraz ten sam zakaz chce wprowadzić senator Dianne Feinstein z Kalifornii. Pierwszym stanem, który uchwalił prawo zakazujące na poziomie stanowym posiadania tzw. broni ofensywnych, był Connecticut. Bushmaster AR-15, który najwyraźniej został użyty w Newtown, nie podpadał w tamtym prawie pod kategorię broni ofensywnych.

Generalnie nie ma czegoś takiego, jak „broń ofensywna”, jeżeli przyjrzymy się temu, jak funkcjonuje broń. W moim kraju od 100 lat istnieją pewne typy broni sportowych, które są półautomatyczne. Większość strzelb używanych u nas, ale nie w Europie, jest półautomatycznych. Pod względem mechanicznym nie ma różnicy między nimi a AR-15, który jest najlepiej sprzedającą się bronią w USA. Kiedy więc sugeruje się wprowadzenie podobnych zakazów, to tak, jak było to ostatnim razem – ludzie sporządzają listę broni, które uważają za „brzydkie”.

Brzydkie?

Czyli takie, które wyglądają np. jak broń wojskowa. W ten sposób dzieli się bronie na „dobre” i „złe”. Po dziesięciu latach działania tego zakazu m.in. FBI i Departament Sprawiedliwości stwierdziły, że nie miał on na nic żadnego wpływu. Stał się on za to symbolem bezrozumnego sprzeciwu wobec broni palnej. Posiadacze broni byli szczególnie wściekli, bo wywoływało to wrażenie, że jest to broń wojskowa, co jest nieprawdą. AR-15 to półautomatyczna wersja starego M-16. A przecież, jak powszechnie wiadomo, karabiny wojskowe są w pełni automatyczne (oznacza to, że naciskając raz na spust, można wystrzelić cały magazynek - red.). W USA od lat 30. w pełni automatyczna broń nie jest dostępna dla zwykłych obywateli. Żeby ją posiadać, trzeba mieć specjalną licencję i płacić ogromne podatki. Dostęp do takiego typu broni ma wąska grupa ludzi, w większości policjanci. Prezydent Obama, gdy poruszył temat zakazu broni ofensywnych, mówił o karabinach wojskowych zaprojektowanych na potrzeby pola walki, wypluwających z siebie masę pocisków. Ale to przecież nie jest ten rodzaj broni, której posiadania chce zakazać!

Twierdzi więc pan, że prezydent miesza dwa rodzaje broni, żeby uzasadnić wprowadzenie zakazu?

Absolutnie tak. Gdy za czasów Clintona wprowadzono ten zakaz, to CNN zobrazowała materiał na ten temat sceną przedstawiającą policjanta masakrującego bloki cementowe przy użyciu karabinu maszynowego. Opatrzono to komentarzem: „właśnie czegoś takiego chcemy zakazać”. Rozpętaliśmy potem piekło, mówiąc, że to nieprawda! Ale takie właśnie wrażenie starano się wywołać. Uważamy, że ustalanie tego, czy dana broń jest akceptowalna czy nie, na podstawie spraw kosmetycznych jest stąpaniem po grząskim gruncie i tego, co jedna osoba uważa za „brzydkie”, inna osoba może wcale tak nie postrzegać.

W USA trwa też dyskusja o wielkości magazynków. Nowy demokratyczny senator z Nowego Meksyku Martin Heinrich, który notabene dostał od NRA najwyższą notę A, powiedział po masakrze w Newtown: „Nie potrzebuję magazynka z 25 nabojami, by skutecznie bronić mojego domu, i tak samo nie potrzebuję go do polowania. Taka siła ognia jest zbyt zabójcza”

.

Mnie przy polowaniu wystarczy możliwość oddawania pojedynczych strzałów. Przy polowaniu nie oddaje się naraz wielu strzałów, w przeciwieństwie do ćwiczeń lub zawodów na strzelnicy. Generalnie jednak nowy magazynek można włożyć w jakieś półtorej sekundy, więc zamiast debatować na temat tego, ile nabojów powinno się mieścić w magazynku, powinniśmy myśleć o tym, jak chronić ludzi i jak trzymać jakąkolwiek broń z dala od osób niepowołanych.

Jak więc chronić ludzi, szczególnie dzieci w szkołach? Wprowadzając uzbrojonych ochroniarzy do szkół, co zaproponowaliście na głośnej konferencji prasowej w poprzedni piątek?

Zaproponowaliśmy coś, co już bardzo dobrze działa w Izraelu. Niedawno wróciłem stamtąd i widziałem, jak wygląda ich ochrona w szkołach. Ten system rozpoczął się od wolontariuszy, ale z upływem czasu zinstytucjonalizował się i obecnie izraelskie szkoły wynajmują firmy ochroniarskie, które zatrudniają weteranów.

Ale Izrael to kraj, który ma ogromny problem z terroryzmem. Wielu Amerykanów bardzo sceptycznie patrzy na tę inicjatywę.

Już teraz 23 tysiące szkół w naszym kraju jest chronionych przez uzbrojonych ochroniarzy. Często propozycje są odrzucana z uwagi na ich źródło. Gdy Wayne LaPierre (wiceszef NRA –red.) zasugerował w zeszłym tygodniu, że powinniśmy mieć program, dzięki któremu każda szkoła mogłaby zapewnić uzbrojoną ochronę, to wiele osób stwierdziło, że to szalony pomysł. Zignorowano fakt, że tyle szkół ma taką ochronę i wielu ochroniarzy jest opłacanych z programu, który został wprowadzony przez... Billa Clintona. Tak więc, gdy Clinton to zaproponował, to nie było to szaleństwo. Stało się nim dopiero wtedy, gdy my to zaproponowaliśmy.

Rozmawiał Piotr Włoczyk

W ciągu ostatnich czterech lat amerykański prezydent nie dał się poznać jako wielki przeciwnik drugiej poprawki, stanowiącej o prawie do posiadania broni. Widać jednak, że masakra w szkole w Newtown zmieniła jego nastawienie w tej sprawie. Jak ciężka będzie sytuacja NRA w czasie drugiej kadencji Baracka Obamy?

David Keene:

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!