Policja odnotowała w poprzednim roku ponad 10 tys. przestępstw w placówkach medycznych, czyli o jedną piątą więcej niż rok wcześniej. Niezmiennie plagą są kradzieże i włamania (ok. 3 tys.), zaskakuje natomiast blisko dwukrotny wzrost liczby fałszerstw. W poprzednim roku policja otrzymała aż 2032 zgłoszenia ich dotyczące, gdy rok wcześniej 1212.
To głównie fałszerstwa recept i dokumentacji medycznej związanej z wyłudzeniem środków z NFZ. – Leki wyłudzone na receptę z refundacją trafiają potem znów na rynek. Za wyższą cenę są sprzedawane w Internecie, czasem wysyła się je za granicę – opowiada nam oficer stołecznej policji, specjalista od walki z przestępstwami gospodarczymi.
Jego zdaniem liczba ujawnionych przypadków rośnie dzięki większej aktywności policji. Ale do tego sukcesu przyznaje się też NFZ. Jego rzecznik Andrzej Troszyński twierdzi, że pracownicy Funduszu częściej wyłapują nieprawidłowości.
Z danych, do których dotarła „Rz", wynika, że w 2012 r. oddziały NFZ złożyły około 100 zawiadomień do prokuratury. Miały przyłapać lekarzy m.in. na bezzasadnym wypisywaniu zleceń na zakup refundowanych aparatów słuchowych i wypisywaniu recept na zmarłych. Policja i prokuratura dopiero wyjaśniają te doniesienia.
Lekarze przekonują, by ostrożnie podchodzić do policyjnych danych. – To, że NFZ zgłasza coraz więcej zawiadomień, świadczy przede wszystkim o nasileniu kontroli i próbie kwalifikowania nawet drobnych nieprawidłowości związanych z ordynacją lekową i prawem do refundacji jako naruszenia prawa – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.