Mówiłem ogólnie o zjawisku sprzedaży zarodków, nie o konkretnym przypadku - powiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin tłumacząc, dlaczego nie powiadomił prokuratury o przesyłaniu do Niemiec embrionów z Polski w celu przeprowadzenia eksperymentów.
Dodał, że w Polsce jest luka prawna i zarówno niszczenie, jak i handel zarodkami są niestety dopuszczalne.
Do poznańskiej prokuratury wpłynęło pod koniec ub. tygodnia doniesienie ws. znalezienia w prywatnej klinice okulistycznej pojemnika do przechowywania zarodków. Klinika jeszcze kilka lat temu zajmowała się leczeniem bezpłodności i stosowała procedurę in vitro. Komentując to w piątek w TVN24 Gowin powiedział m.in., że naukowcy niemieccy "importują" embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w poniedziałek, że nie zna "rewelacji" ministra, ale jeśli ma on taką wiedzę, to powinien zawiadomić prokuraturę.
- Zarzuty, że nie zgłosiłem tej informacji prokuraturze są po prostu śmieszne. Po pierwsze, to niestety handel zarodkami nie jest w Polsce zakazany. Mamy w tej dziedzinie lukę prawną. Mówię o tym od wielu lat. Żałuję, że dopiero dzisiaj media się tym problemem interesują. Po drugie, informowałem nie o konkretnych faktach, że w klinice X sprzedawane są zarodki do zagranicznego instytutu, tylko że byłem informowany o zjawisku - odpowiedział na to Gowin.