Dachy stadionów pękają, trzeszczy budżet przygotowań, budowlańcy nie dotrzymują terminów, urzędnicy kradną. Biedota jest wypędzana ze swoich dzielnic przez buldożery, wozy opancerzone wjeżdżają do faweli, prostytutki uczą się angielskiego, czekając na złote żniwa. Mecze są zagrożone, bo na nowo otwartych stadionach co chwila wyskakują jakieś niedoróbki. Pociągi nie dojadą, tramwaje nawet nie ruszą, autobusy nie dostaną na czas buspasów. A do tego drużyna narodowa zapomniała jak się wygrywa i pikuje w rankingu FIFA.
Znacie? To posłuchajcie. Medialna histeria, która towarzyszy przygotowaniom do każdej wielkiej imprezy sportowej, właśnie nadciąga nad Brazylię. Ze zdwojoną siłą, bo rzadko się zdarza taka kumulacja imprez: najpierw w 2014 piłkarski mundial – poprzedni w Brazylii był w 1950 r. – a już po dwóch latach letnie igrzyska w Rio de Janeiro, pierwsze w Ameryce Południowej. Ostatnio mieli taką kumulację tylko bogacze: Niemcy z RFN igrzyska w Monachium 1972 i mundial 1974, a Amerykanie – mundial 1994, igrzyska w Atlancie 1996.
Woda na Maracanie
Już za tydzień meczem Brazylia – Japonia na stadionie w Brasilii zaczyna się Puchar Konfederacji. Dwutygodniowy turniej, który jest zwyczajową próbą generalną na rok przed mundialem i najlepszą okazją do ogłaszania, że wszystko pójdzie nie tak. A Brazylii jest co wytykać. Sześć stadionów na Puchar Konfederacji ledwo udało się przygotować w porę, na mundial będzie ich potrzebnych dwanaście i problemy z nimi się nie kończą.
Polacy mieli pękające schody Stadionu Narodowego, Brazylijczycy nierówne podłogi i wodę zalewającą loże VIP na legendarnej Maracanie, którą przebudowali za 445 mln euro. Oficjalnym otwarciem był przed tygodniem mecz Brazylia – Anglia. Początkowo stadion nie został do niego dopuszczony z obawy o bezpieczeństwo, ale sąd w ostatniej chwili zmienił zdanie.
Prace wokół Maracany ciągle trwają. Tak jak na innym oddanym już stadionie, Arena Fonte Nova w Salvadorze, gdzie dach nie wytrzymał ulewy. Stadion na którym ma się odbyć za rok mecz otwarcia MŚ, czyli Itaquerao w Sao Paulo, jeszcze nie jest gotowy. Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) niedawno zgodziła się na kolejne przesunięcie terminu oddania. Tym razem na nieprzekraczalny 31 grudnia. Brazylijczycy uspokajają, że na pewno zdążą, a z gróźb FIFA o skreśleniu Sao Paulo z listy gospodarzy niewiele sobie robią. To ich różni od wielu ostatnich gospodarzy Euro, igrzysk czy mundiali.