Byli szefowie spółki Warszawska Grupa Inwestycyjna Dom Maklerski odpowiedzą jedynie za wielkich rozmiarów niegospodarność, a nie oszustwo.
Zdaniem prokuratury Maciej S., Łukasz K. i Andrzej S. zbyt ryzykownie inwestowali pieniądze blisko 1200 klientów, ale nie mieli zamiaru ich oszukać – to główna teza z aktu oskarżenia po sześcioletnim śledztwie.
Według śledczych nieprawidłowości w spółce, m.in. rozbieżne dane dotyczące wyceny rachunków inwestycyjnych w raportach miesięcznych to efekt nękania kontrolami Komisji Papierów Wartościowych i Giełd oraz wycofania licencji spółce w kwietniu 2006 r. – Ten cały akt oskarżenia to kpina i skandal – mówi jeden z wierzycieli WGI.
Większość klientów bezpowrotnie straciło oszczędności życia, według prokuratury łącznie ok. 250 mln zł.
Śledczy nie ustalili, co stało się z większością pieniędzy. Część miała jednak trafić na prywatne rachunki Łukasza K. i Macieja S. w Szwajcarii.