Różne kraje mają różne oczekiwania. Nie brak sił, które dążą do całkowitej destabilizacji Egiptu, nie wyłączając podziału kraju lub też doprowadzenia tam do takiego rozwoju wydarzeń, z jakim mamy do czynienia w Syrii czy Iraku. Oznaczałoby to osłabienie Egiptu na długie lata. Nie wykluczam, że takie motywy mogą mieć państwa islamskie, jak Arabia Saudyjska czy Iran. Instrumentem służącym temu celowi mogą być dostawy broni dla skonfliktowanych stron w Egipcie. Scenariusz syryjski jest jak najbardziej prawdopodobny. Rzecz w tym, że w warunkach destabilizacji maleje ryzyko eksportu określonych idei na inne państwa regionu. W wypadku Egiptu konflikt wewnętrzny ograniczy nośność haseł sekularnych.
Jaką postawę powinny zająć USA? Egipt jest odbiorcą 1,3 mld dol. rocznie amerykańskiej pomocy.
Prezydent Obama ma trudne zadanie. USA nie mogą działać w regionie bez uwzględnienia interesów swych sojuszników. A są one tak różne jak oczekiwania Arabii Saudyjskiej i Izraela. Amerykańska polityka nie może też nie uwzględniać interesów Turcji i roli tego kraju w konflikcie syryjskim. To są naczynia połączone. Tym bardziej że nie widać perspektyw rozwiązania w sprawie Iranu i aspiracji nuklearnych tego kraju.
Jednak w chwili gdy w Egipcie doszło do przewrotu wojskowego i krwawych rozpraw z przeciwnikami obecnych władz, toczą się negocjacje izraelsko- -palestyńskie.
Nie wróżę tym negocjacjom wielkich sukcesów. Izrael śle sprzeczne sygnały, uwalniając z jednej strony więźniów palestyńskich, ale ogłaszając jednocześnie decyzję o budowie nowych mieszkań dla izraelskich osadników na ziemiach okupowanych. Jest to gra izraelskiego rządu, który dostrzega, jak niestabilna jest sytuacja w regionie, i ma nadzieję, że sprzyjać będzie interesom państwa żydowskiego.
Czy Rosja ma swą rolę do odegrania w Egipcie podobną do tej, jaką odgrywa w Syrii?