Towarzyski mecz Polska – Szkocja ma się odbyć 5 marca na Stadionie Narodowym. PZPN otrzymał pismo, w którym komendant rejonowy Policji Warszawa VII podinspektor Jarosław Misztal wydał negatywną opinię „w zakresie spełnienia warunków bezpieczeństwa sportowej imprezy masowej". W uzasadnieniu napisał, że „Stadion Narodowy nie jest wyposażony w kompatybilny system służący do identyfikacji osób, sprzedaży biletów, kontroli przebywania w miejscu i w czasie trwania meczu piłki nożnej, kontroli dostępu do określonych miejsc oraz weryfikacji informacji" zawartych w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych.
Także Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie przesłał do PZPN pismo, w którym opiniuje negatywnie sposób zabezpieczenia przeciwpożarowego meczu. Straż wytknęła organizatorom m.in. niespójności w dokumentacji, a zarządcy stadionu nieprzedstawienie dokumentów dotyczących okresowych przeglądów technicznych urządzeń przeciwpożarowych.
Policja przedstawiła listę przewidywanych zagrożeń. Są wśród nich te wszystkie, z którymi trzeba się liczyć podczas każdego innego meczu na dowolnym stadionie. Policja przewiduje, że uczestnicy (czyli kibice) nie będą przestrzegać regulaminu imprezy, na stadion wejdą osoby pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, które w dodatku mogą wnieść broń. Ich zachowanie może być „niekontrolowane lub agresywne" w związku z „dystrybucją napojów alkoholowych w punktach usytuowanych w okolicach imprezy". W przypadku wystąpienia „zagrożeń miejscowych" nie będzie możliwości opanowania sytuacji przez służby porządkowe. W piśmie jest jeszcze kilka punktów świadczących o tym, że policja przestrzega przed tym wszystkim, z czym sama powinna dawać sobie radę, jako instytucja powołana do pilnowania porządku.
Policja i straż powołują się na ustawę z roku 2009 o bezpieczeństwie imprez masowych i mają swoje racje, chociaż można odnieść wrażenie, że chcą też mieć święty spokój. Czasami działania policji, związane z pilnowaniem porządku przy okazji meczów budzą zdziwienie, bo mają niewiele wspólnego z profesjonalizmem i zdrowym rozsądkiem.
Ten przypadek jest o tyle dziwny, że dotyczy największego polskiego stadionu, najnowocześniejszego, na którym odbyło się pięć meczów mistrzostw Europy i osiem spotkań reprezentacji. Na niektórych z tych meczów prawie wszystkie miejsca (58 tys.) były zajęte. Na wielu stadion gościł głowy państw (spotkanie z Ukrainą oglądało czterech prezydentów), co wymagało dodatkowych zabezpieczeń. Stadion od tamtej pory się nie zmienił, ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych również nie. Na tym stadionie odbywają się także koncerty, będące w rozumieniu ustawy imprezami masowymi. Zastrzeżenia policji budzą więc zdziwienie.