Rosyjskie prowokacje na Bałtyku i zapowiedź minister obrony Niemiec, że w Polsce nie powstaną stałe bazy NATO, nie powinny w najmniejszym stopniu osłabić naszej determinacji przed szczytem paktu w Warszawie. Niemało pozostało do uzgodnienia, szczególnie w sprawach stałej obecności wojsk europejskich na wschodniej flance sojuszu i pomocy dla Ukrainy. Są one kluczowe dla naszego bezpieczeństwa, a niestety, panuje wokół nich wymowne milczenie.
Im bardziej prowokują Rosjanie, w dodatku tak blisko polskich granic, tym bardziej uzasadniona jest nasza argumentacja. Można by wręcz rzec – czyńcie tak dalej. Od dawna wiemy też, że ani Europejczycy, ani Amerykanie nie chcą stałych baz w Polsce. Przestrzeganie Aktu Stanowiącego Rosja–NATO z 1997 r. jest już teraz bardziej pretekstem niż rzeczywistym powodem. Stałe bazy są zbyt drogie w utrzymaniu i w dodatku mało efektywne ze strategicznego punktu widzenia, skuteczniejsza i tańsza jest zbrojna obecność rotacyjna. Ważne, by była i by trwała jak najdłużej.
Przed gmachem MON w al. Niepodległości elektroniczny zegar odlicza dni, godziny i sekundy do lipcowego szczytu NATO. Coraz ich mniej. Wiemy już, że Amerykanie rozmieszczą w naszej części Europy w pełni wyposażoną brygadę pancerną, która pozostanie tu długo. Dodatkowo USA zgromadzą w Niemczech, Belgii i Holandii wyposażenie dla kolejnej ciężkiej brygady, której żołnierze mogą zostać przesłani do Europy w krótkim czasie. Zapewne także Brytyjczycy umieszczą jakieś siły rotacyjne w państwach bałtyckich, szczególnie w Estonii.
Skoro obecność Amerykanów jest już „zaklepana", a Brytyjczyków wielce prawdopodobna, warto zapytać o kontynentalnych Europejczyków, szczególnie Niemców i Francuzów. Gdzie są ich deklaracje o przesunięciu żołnierzy do Polski?
Berlin i Paryż uznają nasze obawy przed rosyjską agresją za uzasadnione i nie kontestują ciągłej, rotacyjnej obecności sił NATO na wschodniej flance, nie kwapią się jednak do wysyłania tam własnych oddziałów. Owszem, angażują się w siły bardzo szybkiego reagowania, tzw. szpicę, oraz zwiększanie gotowości bojowej powiększonych Sił Odpowiedzi NATO, ślą formacje na manewry na wschodzie (w 2015 r. w Polsce ćwiczyło ponad 2000 żołnierzy Bundeswehry), ale to wciąż nie to samo co ciągła obecność.