W Warszawie rozpoczyna się wizyta prezydenta Czech Milosza Zemana. Czesi w tym roku podobnie jak Polacy świętują stulecie swojej nowoczesnej państwowości. Świętują nie tylko w pojedynkę, ale także z najbliższymi sąsiadami ze Słowacji – z którymi przed stu laty stworzyli nowe państwo – oraz z Austrią, z którą po wielu wiekach współżycia pod berłem Habsburgów przed 100 laty się rozeszli. Związków z Polską w nowoczesnej historii Czech jest zdecydowanie mniej, a jednak właśnie ten rok wydaje się szczególnie dobrą okazją do ich przypomnienia.
Życie równoległe
Czesi i Polacy w tym samym momencie wywalczyli sobie niepodległość i musieli budować nowe państwa. W tym samym momencie je stracili i musieli stawić czoła kolejno dwóm zbrodniczym totalitaryzmom. Łączy nas również triada słupów milowych na drodze do współczesności: upadek komunizmu, wejście do NATO i do UE przeżywaliśmy w tym samym momencie. Przeżyliśmy więc ostatnie stulecie równolegle, ale czy także wspólnie? Słusznie można by oponować, że tam, gdzie te równoległe historie jednak się przecinały, nieprzyjemnie też iskrzyło. Za kilka miesięcy będziemy sobie przypominać 80. rocznicę aneksji Zaolzia przez II RP, przeprowadzoną w momencie, kiedy Czechosłowacja dogorywała zdradzona w Monachium przez swoich zachodnich aliantów. A krótko wcześniej Czesi będą obchodzić 50. rocznicę inwazji wojsk Układu Warszawskiego, która zakończyła próbę liberalizacji czechosłowackiego komunizmu „od środka”.
Oba wydarzenia miały jednak to do siebie, że były efektem ubocznym działań sąsiednich mocarstw. Wyrastały z kontekstu politycznego, na który Polacy i Czesi mieli niewielki wpływ. II RP rościła sobie prawa do Zaolzia, zamieszkanego w dużej części przez mówiących po polsku mieszkańców, ale to decyzja mocarstw i zachwianie równowagi w regionie przez nazistowskie Niemcy umożliwiło realizację tego życzenia. O wejściu wojska do Czechosłowacji też nie decydowano przecież w Warszawie, ale w Moskwie. Czesi zresztą w takich sytuacjach na polskie przeprosiny za 1968 rok reagują słowami „nie ma o czym mówić, jakby nam w 1980 kazali wejść do Was, to też byśmy weszli”.
Kiedy jednak Polacy i Czesi potrafili nawiązać współpracę i wspólnie zabiegać o realizacje swoich celów, sytuacja zmieniała się diametralnie. To były właśnie te momenty, które najbardziej umacniały podmiotowość regionu, będącego przez większość czasu tylko przedmiotem gry mocarstw. Również tutaj pomocna nam będzie tegoroczna matematyka rocznicowa.
Wspólne interesy
100 lat temu, we wrześniu i październiku 1918 roku, to wspólne skoordynowane działania Ignacego Jana Paderewskiego i czeskiego wygnańca Tomasza Garrigue Masaryka pomogły utrzymać sprawę Europy Środkowej na pierwszych stronach amerykańskich gazet i na wysokich miejscach w hierarchii zadań administracji prezydenta Wilsona. Jeżeli szukać najwymowniejszego obrazu współpracy polsko-czeskiej, to jest nim 15 września 1918 roku, kiedy Masaryk i Paderewski wspólnie wychodzą na mównicę w Carnegie Hall w Nowym Jorku i wspólnie orędują za powstaniem Unii Środkowoeuropejskiej złożonej z państw wyzwolonych spod władzy cesarzy i carów.