Aż poleje się krew ****

Amerykańscy krytycy okrzyknęli ten obraz arcydziełem. A reżyser Paul Thomas Anderson powtarza, że inspirowali go mistrzowie Hollywood. Rzeczywiście film jest imponujący. Jednak brakuje w nim przejmującego dramatu. Za to świetnie sprawdza się jako metafora współczesnej Ameryki

Publikacja: 28.02.2008 17:59

Aż poleje się krew ****

Foto: Forum Film

Akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku – gdy Amerykę ogarnęła gorączka nafty. Jednym z ludzi, którzy na pustkowiach Kalifornii zawzięcie poszukują złóż ropy, jest Daniel Plainview (Day-Lewis).

To typ bezwzględny, zimny i enigmatyczny. Jeździ od osady do osady, szukając roponośnych gruntów. W każdej z nich roztacza przed mieszkańcami wspaniałą wizję rozwoju. Przedstawia się jako człowiek rodzinny (ukrywa, że jego syn jest adoptowany), szanujący tradycyjne wartości. A potem zapowiada, że dzięki wydobyciu ropy miasteczka rozwiną się w metropolie.

To pozór. Plainview chce tylko dobrać się do ropy. Gardzi ludźmi, bo – jak zaznacza – widzi w nich to, co najgorsze. Planuje się wzbogacić, ale pieniądze i władzę traktuje jako środek do celu – pragnie mieć ich tyle, by wreszcie uciec od ludzi, całkowicie się od nich odgrodzić.

Realizuje swoje marzenie z przerażającą wręcz konsekwencją. Na jego drodze staje Eli, kaznodzieja Kościoła Trzeciego Objawienia (Dano), który też jest bezwzględnym hochsztaplerem. W końcu dochodzi do konfrontacji dwóch potworów w ludzkiej skórze...

Wizja przedstawiona przez Andersona uderza w mit Ameryki, która zrodziła się dzięki ideałom wolności, zdrowej konkurencji. Hollywoodzkie kino podważało to wyobrażenie wielokrotnie. Jednak Anderson wprowadza nowy ton. Nie tyle polemizuje z amerykańskim snem o sukcesie, ile go unicestwia.

Paul Thomas Anderson nawiązuje do obecnej sytuacji kraju, w którym wygasł optymizm, m. in. z powodu wojny, ujawnianych przez media afer dużych korporacji. Jakby wskazywał, że źródła kryzysu tkwią w jego tożsamości i korzeniach.

Film jest rewelacyjnie sfotografowany, a rola Daniela Day-Lewisa to majstersztyk.

Niestety, starcie głównych bohaterów ogląda się bez emocji. Są tak nieludzcy, że nie sposób przejąć się ich losami.

Dramat. USA 2007, reż. Paul Thomas Anderson, wyk. Daniel Day-Lewis, Paul Dano

Cinema City: Arkadia, Galeria Mokotów, Sadyba, Kinoteka, Multikino: Ursynów, Złote Tarasy, Silver Screen Puławska

Akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku – gdy Amerykę ogarnęła gorączka nafty. Jednym z ludzi, którzy na pustkowiach Kalifornii zawzięcie poszukują złóż ropy, jest Daniel Plainview (Day-Lewis).

To typ bezwzględny, zimny i enigmatyczny. Jeździ od osady do osady, szukając roponośnych gruntów. W każdej z nich roztacza przed mieszkańcami wspaniałą wizję rozwoju. Przedstawia się jako człowiek rodzinny (ukrywa, że jego syn jest adoptowany), szanujący tradycyjne wartości. A potem zapowiada, że dzięki wydobyciu ropy miasteczka rozwiną się w metropolie.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!