Dziennik nazwał panią Borys „znaną skandalistką”, która „bez końca organizuje prowokacje”. Nową prowokacją ma być podpisany przez około 4,8 tysięca białoruskich Polaków apel do prezydenta Aleksandra Łukaszenki, wzywający do umożliwienia związkowi legalnego działania.
Według „Sowietskiej Biełarussii” Andżelika Borys i jej współpracownicy po prostu sfałszowali większość podpisów, jeśli nie wszystkie. W artykule cytowany jest „grodzieński lekarz” o niespecjalnie polskim imieniu i patronimiku „Dmitrij Gienadijewicz” (bez podania nazwiska), który twierdzi, że jego podpis znalazł się pod apelem „choć na oczy go nie widział”.
„Mieszkanka Pińska Jelena Bronisławowna” idzie jeszcze dalej, twierdzi bowiem, że wie o sporej liczbie osób, m.in. swoich znajomych, których podpisy znalazły się pod apelem, choć one także niczego nie podpisywały.
– Każdy z zainteresowanych wpisywał swoje miejsce pracy, adres, datę i podpisywał się. Podpisy zbierali członkowie naszej organizacji. W apelu podkreśliliśmy, że nie prowadzimy żadnej działalności politycznej, jesteśmy lojalnymi obywatelami Białorusi i prosimy jedynie o zgodę na legalną działalność ZPB – powiedziała jednak „Rz” pani Borys.
Państwowa gazeta napisała też o Karcie Polaka, wskazując na dyskusję na jej temat na Litwie oraz jej krytykę ze strony tamtejszych polityków. Przekręcając wymowę artykułu opublikowanego niedawno w „Rz”, dowodziła, że Karta może rzekomo stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.