Pracownicy inspekcji sanitarnej rozpoczęli w środę po południu kontrolę punktów handlowych w całym kraju, w których mogły być sprzedawane dopalacze. Kontrola była prowadzona w związku ze wzrostem liczby zatruć dopalaczami w ostatnich miesiącach. Inspektorzy skontrolowali ponad 250 miejsc i zabezpieczyli 105 próbek, które teraz będą badane w Narodowym Instytucie Leków w Warszawie.
- Większość punktów handlowych jest ze sobą powiązana pod kątem właścicielskim i była znana inspektorom już wcześniej. Jednoczesne wejście do obiektów w całym kraju miało na celu utrudnienie właścicielom manipulacji, takich jak przewożenie towaru z miejsca na miejsce, jego ukrycie i uniknięcie skutecznej kontroli – tłumaczy rzecznik GIS Jan Bondar.
Dodaje, że jeśli badania potwierdzą, że mamy do czynienia z tzw. nowymi narkotykami, właścicielom sklepów zostaną wymierzone kary finansowe.
- Szybko przeprowadzone badania pozwolą na szybkie wymierzenie kar finansowych, tak żeby skutecznie zniechęcić tych, którzy chcą zarabiać na zdrowiu młodych ludzi – dodał Bondar. Podkreślił, że ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii przewiduje kary od 20 tys. Do miliona zł.
W środę wieczorem na polecenie wojewody pomorskiego Ryszarda Stachurskiego zamknięto cztery sklepy z dopalaczami działające w regionie. Rzecznik prasowy wojewody Roman Nowak poinformował, że były to trzy placówki w Gdańsku i jedna w Tczewie. Sklepy zostały zaplombowane, a towar zabezpieczony przez policję. Nowak dodał, że decyzja wojewody miała związek z wynikami badań próbek pobranych podczas kontroli we wspomnianych sklepach.