W nocy z piątku na sobotę do pracy ruszyli wolontariusze, którzy namawiali ludzi bawiących się w barach i pubach, by nie siadali za kierownicę „po spożyciu”, zamawiali taksówki lub wyznaczali ze swojego grona jedną osobę, która rozwiezie towarzystwo do domu. 73 funkcjonariuszy natomiast sprawdzało efekty ich pracy. Punkty kontrolne były ustawione w różnych punktach. Najwięcej w Śródmieściu.

– Byliśmy w różnych miejscach, m.in. na moście Śląsko-Dąbrowskim, moście Poniatowskiego, a także w okolicach pubów – opowiada podinsp. Wojciech Pasieczny ze stołecznej drogówki. Cała kontrola wyglądała jak obława, co nie podobało się części kierowców, którzy nie omieszkali głośno narzekać na zmasowane kontrole.

W ciągu siedmiu godzin akcji sprawdzono 1193 kierowców. – Badaliśmy także, czy nie brali lub nie przewożą narkotyków – dodaje podinsp. Pasieczny.

W sumie w tę jedną noc funkcjonariusze zatrzymali aż 12 nietrzeźwych kierowców. Sześciu miało poniżej pół promila i zostało ukaranych mandatami. Reszta, bardziej pijana, odpowie za swój czyn przed sądem karnym – grozi im do dwóch lat więzienia. Rekordzistę, który miał 1,7 promila w wydychanym powietrzu, zatrzymano przy ul. Jasnej. Wszyscy stracili prawo jazdy.

Na pl. Dąbrowskiego policjanci zatrzymali kierowcę, który był trzeźwy, ale okazało się, że nie ma prawa jazdy, bo stracił je ponad rok temu. Samochód musiał zabrać jego krewny. W tym samym miejscu inny kierowca uciekał przed kontrolą. Policji udało się go zatrzymać dzięki pomocy taksówkarzy. Był trzeźwy, ale za ucieczkę trafi przed sąd grodzki. Podobne kontrole potrwają do połowy grudnia.