Większość świetlic działających przy podstawówkach jest przepełniona. Na przykład do tej w podstawówce przy ul. Remiszewskiej zapisanych jest 260 uczniów.
– Do tego mamy jeszcze ok. 60, które czekają tu po lekcjach na rodziców – opowiada jedna z wychowawczyń.
Dzieci mają do dyspozycji trzy niewielkie pomieszczenia. Kilka wychowawczyń organizuje dla nich zabawy. Jedni uczniowie coś rysują, inni siedzą przy grach planszowych. Panuje przeraźliwy hałas i tłok.Nie lepiej jest w świetlicy w Szkole Podstawowej przy ul. Gościeradowskiej, z której korzysta ok. 250 dzieci. Wśród nich są najmłodsze, chodzące do zerówki. – Ale i tak dzieci czują się tu całkiem dobrze – ocenia uśmiechnięta wychowawczyni ze świetlicy.
Inaczej widzą to rodzice. – W takim ścisku i hałasie dziecko nie jest w stanie odrobić lekcji, może się jedynie pobawić – skarży się pani Joanna, której syn chodzi do świetlicy w jednej z mokotowskich podstawówek. – Po przyjściu do domu jest tak zmęczony, że musi odpocząć. Same wychowawczynie radzą rodzicom, żeby wcześniej zabierali dzieci.
W świetlicach obowiązuje norma 1,42 mkw. na dziecko. Szkoły przekraczają ją nawet ośmiokrotnie