Prace powstały podczas ubiegłorocznego pleneru na Litwie, w okolicach Trok. Miejsce niezwykłej urody. Atrakcja turystyczna dla licznych zwiedzających, przybywających z pobliskiego Wilna. Wspaniały pejzaż pojezierza; na jednej z wysp imponujące zamczysko wielkich książąt. Dowód niegdysiejszej wspaniałości miasteczka: przez wieki Troki uchodziły za stolicę pogańskiej Litwy.
Poza tym monumentem, 7-tysięczne Troki wciąż mają drewnianą zabudowę. Większość mieszkańców stanowi tu ludność polska, ale można też spotkać śniadoskórych potomków Karaimów – jednego z najmniejszych narodów europejskich.
Profesor zachęcał swych podopiecznych, żeby spojrzeli na dzisiejszą litewską rzeczywistość przez pryzmat dziedzictwa historycznego tych terenów. Plener wybrał idealnie. W większości przypadków trudno uwierzyć, że przedstawiają współczesność. Zimowy pejzaż, śnieżne połaci. Szarość. Pusto, goło, prawie bezludnie. Gdzieś w dali majaczy chałupa, snuje się człowiek. Jakby czas się zatrzymał. Jeden kadr jest niezwykły. Na pierwszym planie – krzyż; w dalszym – nagie korony drzew. A na skrawku nieba – sylwetka szybującego orła. Powstała symboliczna kompozycja. Jej autor ma niewątpliwie talent. I szczęście.
Wystawa „Litwa” ma jeszcze jeden ważny aspekt. Pokazuje fotoreporterski warsztat. Nie chodzi tylko o technikę i zdolności plastyczne. Bodaj ważniejsza jest ogólna wiedza, plus umiejętność samodzielnego myślenia. A także cierpliwość, zdolność empatii, czyli wczuwania się w innych ludzi. I wiele innych cech.
Mamy coraz więcej uczelni kształcących reporterów. To popularny i atrakcyjny zawód. Jednak żadna uczelnia nie podpowie, jak zdobyć nagrodę na World Press Photo.