- Kiedy strona zgadza się na jakąś instalację, bierze na siebie określone zobowiązania. Gdy chodzi o obiekt wojskowy, są to dodatkowe zobowiązania - oświadczył Nogowicyn na konferencji prasowej w Moskwie.
Generał zauważył, że "każdy obiekt jest przedmiotem zainteresowania dla drugiej strony", dlatego - jak podkreślił - "w tej dziedzinie trzeba być ostrożnym". - Zniszczenie tych środków zawsze jest jednym z pierwszych celów drugiej strony - powiedział.
Również populistyczny lider Partii Liberalno-Dymokratycznej Władimir Żyrinowski oświadczył, że Moskwa, zgodnie z koncepcją bezpieczeństwa narodowego, ma prawo przeprowadzić "prewencyjny atak jądrowy", jeśli uzna, że Polska zaczyna stanowić zagrożenie dla Rosji i jej obywateli.
Generał Wiktor Jesin z Akademii Problemów Bezpieczeństwa uważa, że Rosja może wzmocnić swoje ugrupowanie lotnicze w Obwodzie Kaliningradzkim. W razie konfliktu dodatkowe jednostki rosyjskich sił powietrznych, miałyby za zadanie zneutralizować silosy rakietowe umieszczone przez Amerykanów w Polsce. Zdaniem Jesina Rosja nie powinna podejmować wojskowych działań do momentu, gdy w Polsce zacznie się praktyczne rozmieszczanie rakiet przechwytujących.
Generał Leonid Iwaszow z Akademii Geopolitycznych Problemów twierdzi, że Rosja w odpowiedzi na tarczę może rozmieścić w Obwodzie Kaliningradzkim czy na Białorusi operacyjno-taktyczne rakiety "Iskander" lub inne kompleksy rakietowe.
Obawy generałów podziela prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. - Celem tego posunięcia jest Federacja Rosyjska - powiedział w przerwie rozmów z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Merkel zaprzeczyła, by planowana instalacja elementów amerykańskiej tarczy była skierowana przeciwko Rosji. Wyjaśniła, że celem jest budowa sytemu, który będzie bronić przed takimi krajami jak Iran.