Ci bardziej leniwi również mieli taką sposobność, ponieważ grywała ona w Polsce, i to sporo. Co więcej, następstwem udanych występów była współpraca z Polakiem (przynajmniej z pochodzenia) Paulem Wirkusem w ramach September Collective.

Mimo to Morgenstern nigdy nie za dużo i piątkowy koncert w CDQ jest jak najbardziej godny polecenia. Oczywiście sceptycy mogą narzekać na przebieg tej nietypowej, ponaddziesięcioletniej kariery, która zaczęła się od niezależnej muzyki elektronicznej, zahaczyła o niezbyt ambitne techno, by poprowadzić rzekomo na manowce popu. I takie głosy się zdarzają, tyle że wskazują na słabą znajomość płyt. Niezależnie bowiem od tego, czy sięgniemy po debiutanckie „Vermona ET 6-1” czy też po wydane przed dwoma laty „The Grass Is Always Greener”, czekają nas urokliwe, stonowane utwory. Mają melodię (lub przynajmniej jej zalążek), wokal subtelny do stopnia, w jakim język niemiecki na to pozwala, i kameralny charakter.

Słuchając ich, nietrudno wyobrazić sobie, iż zmęczona graniem w zespołach, poirytowana polityką wielkich wytwórni artystka koncertowała z wyboru w prywatnym mieszkaniu swojego przyjaciela. Wszystko po to, by odbiorca był nieprzypadkowy i koncentrował się na tym, co słyszy, natomiast ona sama mogła się nacieszyć intymną atmosferą. Tkwi w tym pewien paradoks, gdyż Barbara Morgenstern proponuje repertuar stosowny dla szerokiego gremium. Bez problemu odnajdą się w nim osoby starsze, wychowane na pionierach takich brzmień – Tangerine Dream i Jeanie-Michelu Jarre. Młodsi docenią ambientowy oddech i nowofalowy posmak modnych islandzkich wykonawców. Romantyczną, a przy tym – jak na współczesne realia – nieskomplikowaną muzykę.

[i]Barbara Morgenstern, Centralny Dom Qultury, ul. Burakowska 12, bilety: 35 zł, rezerwacje: [link=http://www.cdq.pl" target="_blank]www.cdq.pl[/link], piątek (16.01), godz. 20[/i]