Hamas musi poczuć, że zbliża się tsunami

Hamas to luźno zorganizowane bandy amatorów. Oni nie będą walczyć do ostatniego pocisku. Nie musimy niszczyć Gazy, musimy jednak przekonać Hamas, że mamy to zamiar zrobić – mówi emerytowany generał Avigdor Ben-Gal w rozmowie z Piotrem Zychowiczem

Aktualizacja: 16.01.2009 07:52 Publikacja: 15.01.2009 16:35

Emerytowany generał Avigdor Ben-gal (pierwszy z lewej)

Emerytowany generał Avigdor Ben-gal (pierwszy z lewej)

Foto: commons.wikimedia.org

[b]Rz: Panie generale, co pan jako fachowiec sądzi o trwającej izraelskiej operacji w Strefie Gazy? [/b]

No cóż. Oceniam ją pozytywnie, ale wszystko to idzie nieco za wolno. Oczywiście ta operacja nie jest prosta, bo tak naprawdę są dwa miasta Gaza. Jedno nad ziemią, drugie pod ziemią. Nasz przeciwnik, który nie jest umundurowany i często – dosłownie – ukrywa się w kanałach, jest trudny do uchwycenia. Tak samo jednak było w Berlinie, w Stalingradzie, Sajgonie czy w Warszawie w 1944 r. Historia wojen zna podobne kampanie.

[b]Na razie jednak wszystko to wygląda słabo. Rząd postawił sobie za cel powstrzymanie ostrzału rakietowego Hamasu, ale pociski nadal się sypią.[/b]

W tej sprawie moje zdanie różni się od zdania mojego rządu. Według mnie naszym celem powinno być obalenie reżimu Hamasu w Strefie Gazy.

[b]Ale aby to zrobić, trzeba zająć miasto Gaza. A na bitwę na ulicach miasta Izrael nie ma ochoty. [/b]

Ma pan racje. Bez zdobycia Gazy tej kampanii się nie wygra. Uważam jednak, że mamy wystarczającą siłę i doświadczenie, aby podbić i zająć wielkie arabskie miasto. Już raz to zrobiliśmy w 1982 roku z Bejrutem. Polityczni i wojskowi przywódcy Hamasu powinni zostać zabici albo zmuszeni do ewakuacji morzem. Dokładnie tak jak Arafat i cała Organizacja Wyzwolenia Palestyny musiała z Bejrutu wynieść się do Tunezji. Wiem o czym mówię, bo brałem udział w tej operacji. Wierzę, że to samo możemy zrobić z Hamasem. Wyrzucić ich do Tunezji, Turcji, Francji czy jakiegokolwiek innego kraju, który uważa, że ma prawo nas pouczać, mówić nam, co nam wolno, a czego nie.

[b]Są dwa sposoby zdobywania miasta. Walka o każdy budynek i każdą ulicę albo zrównanie go z ziemią i zajęcie ruin. Tę ostatnią taktykę zastosowali Amerykanie w kilku miastach Iraku. Gdyby to pan miał zdobywać Gazę, który wariant by pan zastosował? [/b]

Oczywiście chciałbym zrobić to co Amerykanie. Ale Amerykanie to jedyne supermocarstwo na świecie i oni mogą robić wszystko, co chcą. My jesteśmy Żydami i gdybyśmy coś takiego zrobili, świat nigdy by nam tego nie wybaczył. W pewnym sensie to zrozumiałe. Gdy bowiem pies ugryzie człowieka, nikogo to nie dziwi. Ale gdy człowiek ugryzie psa, to jest to jednak sensacja. A przecież w historii wielokrotnie się zdarzało, że to ludzie gryźli psa. Żeby daleko nie szukać, choćby zbombardowanie Drezna przez aliantów.

[b]Czy Gaza powinna zostać zniszczona jak Drezno? [/b]

Nie. Hamas to nie Wehrmacht. To luźno zorganizowane bandy amatorów. Oni nie będą walczyć do ostatniego pocisku tak jak Niemcy w Berlinie, gdy Sowieci stracili 400 tysięcy żołnierzy, żeby zająć to miasto. My nie będziemy musieli niszczyć każdego budynku, walczyć o każdą ulicę. Bojownicy Hamasu sami uciekną, gdy się zorientują, że na poważnie wzięliśmy się za walkę. Nie musimy niszczyć Gazy, musimy jednak przekonać Hamas, że mamy to zamiar zrobić. Oni muszą poczuć, że zbliża się tsunami.

[b]Jak to zrobić? [/b]

Z pełnym impetem, z pełną naszą potęgą wkroczyć do miasta i zmiatać wszystko, co pojawi się na naszej drodze. Wtedy oni uciekną. Proszę mi uwierzyć, ja doskonale znam Arabów. Toczyłem przeciwko nim wiele wojen. Nie są odważni. Nie będą walczyć do końca oparci plecami o ściany swoich szańców. Aby wygrać tę wojnę, musimy ich przekonać, że jesteśmy zdeterminowani. Musimy ich przestraszyć.

[b]Na razie jednak nie wydają się przestraszeni. [/b]

Oczywiście, że nie. Bo widzą, że to Izrael się boi. Nasi politycy boją się wydać rozkaz wkroczenia do Gazy, żeby przypadkiem naszym żołnierzom nie stała się tam krzywda. Ci ludzie nie rozumieją, na czym polega wojna. Oni zwycięstwo czy porażkę mierzą ilością poległych. Jeżeli jest ich mało, znaczy, że wygraliśmy, jeżeli dużo – przegraliśmy. Tymczasem tak to już jest na wojnie, że giną ludzie. Kraj, który chce przetrwać, a my chcemy przetrwać, i który ma tylu wrogów, nie może bać się strat.

[b]Czy wrogowie Izraela zdają sobie sprawę z tych nastrojów? [/b]

Oczywiście. A jak pan myśli, dlaczego Hamas jest taki pewny siebie? Oni nas świetnie znają. Oglądają naszą telewizję, czytają nasze gazety, śledzą debatą publiczną. Doskonale wiedzą, co myślimy. Co myślą nasi politycy, dziennikarze i zwykli ludzie. Przywódcy Hamasu wiedzą o wszystkich wahaniach naszych generałów i liderów. Właśnie to daje im siłę do walki. Niestety, jesteśmy demokratycznym krajem...

[b]Czyli Izraelowi łatwiej byłoby przetrwać na Bliskim Wschodzie, gdyby nie był demokracją? [/b]

Nikt jeszcze nie przedstawił twardych dowodów na to, że demokracja to najlepszy system na świecie. Większość krajów na tej planecie wcale nie jest demokratyczna. To wytwór cywilizacji Zachodu. W innych częściach świata, na czele z Bliskim Wschodem, demokracja nie jest wcale najlepszym rozwiązaniem. Aby to zrozumieć, wystarczy przeczytać jedną książkę: „Zderzenie cywilizacji” Huntingtona, mojego profesora z czasów, gdy studiowałem na Harvardzie. Silne państwa Bliskiego Wschodu nie są demokratyczne. Na przykład jedyne dwa kraje, które zawarły z nami pokój – Egipt i Jordania. Nie zmienia to faktu, że Izrael jest i będzie demokratyczny. Demokracja ma jednak swoje słabe punkty i Arabowie to wykorzystują.

[b]Nikt w Izraelu nie myśli o zmianie tego stanu? [/b]

Nie. To zresztą byłoby niewykonalne. Gdyby jakiś generał zdecydował się na dokonanie zamachu stanu i wydał swoim ludziom rozkaz: „Jedziemy do Jerozolimy, aby zająć budynek parlamentu!”, to żołnierze by go nie posłuchali. Coś takiego jest tu nie do pomyślenia. Izraelska armia to armia obywatelska. Chcę powiedzieć, że toczymy nierówną walkę. Nasi sąsiedzi mogą pozwolić sobie na rzeczy, których my nigdy nie moglibyśmy zrobić. To tak jakby stanęło naprzeciw siebie dwóch tenisistów. Jeden może gra zgodnie z międzynarodowymi zasadami, drugi sam wyznacza sobie przepisy.

[b]Panie generale, ale gdy pan służył w armii, Izrael też był demokracją walczącą z dyktaturami. Zawsze jednak zwyciężaliście. Co się zmieniło? [/b]

Staliśmy się słabi. Zapomnieliśmy, jak się wygrywa wojny. Osłabiło się nasze społeczeństwo, osłabiła się nasza klasa polityczna. Izrael przegrywa od czasu zawarcia porozumienia w Oslo w 1994 roku. Ludzie mieli – i mają – dość wojen i ustawicznej walki. Chcieli wreszcie normalnie żyć. Przestać być Spartanami i Ateńczykami. Dlatego uwierzyli, że można zawrzeć pokój z Arafatem. Dzięki porozumieniu w Oslo powstała Autonomia Palestyńska na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy. I jak to się skończyło... Wie pan dlaczego Hamas przejął władzę w Autonomii? Bo zwariowani Amerykanie postanowili zorganizować demokratyczne wybory wśród Palestyńczyków. Wyobraża pan sobie coś równie głupiego?

[b]To samo zrobili w Iraku. [/b]

Dokładnie. I tym samym oddali ten kraj na zawsze szyitom, a więc Iranowi. Oni są tacy naiwni w tym swoim forsowaniu w każdej części świata demokracji. Demokracja na Bliskim Wschodzie... oni nic nie rozumieją.

[b]Wróćmy do operacji w Strefie Gazy. Jak to się skończy?[/b]

Rozejm, zawieszenie broni czy jakiekolwiek tego typu rozwiązanie będzie naszą klęską. A tej wojny nie wolno nam przegrać. Po prostu nie możemy sobie pozwolić na kolejną porażkę z terroryzmem, tak jak to miało miejsce podczas kampanii w Libanie w 2006 roku. Jedyna różnica między Hezbollahem, z którym wtedy walczyliśmy, a Hamasem, z którym walczymy teraz, jest taka, że Hezbollah to szyici, a Hamas to sunnici.

[b]Hamas jest słabszy. [/b]

To prawda. Tym bardziej musimy wygrać. Chciałbym zobaczyć, jak Hamas wywiesza białą flagę nad miastem Gaza i jak bierzemy jego przywódców do niewoli. Jako były generał, który walczył w niemal wszystkich wojnach Izraela, nie zaakceptuję żadnego innego rozwiązania. Żadne ONZ, Unia Europejska ani Ameryka nie mogą nam narzucić innego rozwiązania. Zachód musi zrozumieć, że tę wojnę toczymy nie tylko za siebie, ale również za niego. To wojna cywilizacji, wojna z terrorem i międzynarodowym fundamentalizmem islamskim. Izrael jest na pierwszej linii jako bastion cywilizacji zachodniej. Nikt nie ma prawa nas krytykować, szczególnie Amerykanie i Europejczycy, których wojska działają w Iraku i Afganistanie, gdzie zabijają niewinnych cywilów.

[b]Izrael też zabija cywilów. [/b]

To nie jest celem naszej wojny. Niestety, Hamas się nimi zasłania i to on ponosi odpowiedzialność za ich śmierć. Zapewniam pana, że jesteśmy najbardziej humanitarną armią na świecie. Codziennie ogłaszamy jednostronne trzygodzinne wstrzymanie ognia i przesyłamy im setki ton pomocy humanitarnej. Czy wyobraża sobie pan coś takiego? To ewenement w historii wojskowości. Dostarczać wrogowi zapasy żywności.

[b]To dlaczego ginie tyle kobiet i dzieci? [/b]

Taka jest logika wojny miejskiej z nieregularnymi jednostkami. W momencie wybuchu wojny nawet umundurowane oddziały służb bezpieczeństwa Hamasu zdjęły uniformy. Strzelają do nas ubrani w cywilne ubrania. Chcą nas zmylić i – niestety – im się to udaje. Jako stanowisk strzeleckich używają budynków mieszkalnych, meczetów, szkół, a nawet szpitali. Nie ma sposobu, aby w takiej sytuacji nikomu nie stała się krzywda. Choć staramy się ograniczać ofiary wśród cywilów – choćby przed zrzucanie na teren ostrzałów ulotek z ostrzeżeniem – to oczywiście również popełniamy błędy.

[b]Jeżeli nie wierzy pan w rozwiązanie pokojowe, to jak wyobraża sobie pan generał rozwiązanie konfliktu z Palestyńczykami? [/b]

Nazwie mnie pan pewnie pesymistą, ale ja wolę określenie realista. Niestety, nie widzę w najbliższym czasie szans na konstruktywne rozwiązanie. Oni nas nienawidzą. A my, nie ma się co oszukiwać, również ich nie kochamy. Jesteśmy na siebie skazani. Pozostało nam więc tylko czekanie i walka. Swoją drogą, czasami się zastanawiam, dlaczego Mojżesz nie mógł zaprowadzić nas na przykład do Kanady...

[b]Czekanie? Na co? [/b]

Być może Palestyńczycy muszą się zmienić. Proszę spojrzeć na Zachodni Brzeg Jordanu. To nie jest demokratyczny kraj, ale obecnie przeżywa rozkwit gospodarczy. Ludziom żyje się tam coraz lepiej. USA, Europa i Arabia Saudyjska pompują tam miliony dolarów. Być może musimy teraz zniszczyć Gazę, żeby stworzyć nową Gazę. Siła Hamasu polega na tym, że gnębi ludzi, a od czasu do czasu daje im bochenek chleba i pół butelki mleka. Nie zależy im na tym, żeby Gaza stała się silniejsza gospodarczo, a ludzie bogaci. Bo to z biedy i frustracji czerpie siłę. Być może więc, aby zbliżyć się do pokoju, musimy najpierw pomóc tym ludziom ekonomicznie. Biedni chcą się bić, bo nie mają nic do stracenia. Bogaci dwa razy się zastanowią. Jak mawiamy w wojsku: „Bójcie się pułkowników, a nie generałów”.

[ramka]Gen. Avigdor Ben-Gal urodził się w 1936 r. w Łodzi jako Janusz Goldlust.Jego ojciec był spolonizowanym przemysłowcem. Podczas wojny rodzina została wywieziona do łagrów. Z ZSRS wydostał się z Armią Andersa. Ben-Gal walczył w wielu kampaniach, dziś jest uznawany za legendarnego dowódcę. Często odwiedza Polskę, gdzie stara się o odzyskanie konfiskowanych przez komunistów rodzinnych nieruchomości. [/ramka]

[b]Rz: Panie generale, co pan jako fachowiec sądzi o trwającej izraelskiej operacji w Strefie Gazy? [/b]

No cóż. Oceniam ją pozytywnie, ale wszystko to idzie nieco za wolno. Oczywiście ta operacja nie jest prosta, bo tak naprawdę są dwa miasta Gaza. Jedno nad ziemią, drugie pod ziemią. Nasz przeciwnik, który nie jest umundurowany i często – dosłownie – ukrywa się w kanałach, jest trudny do uchwycenia. Tak samo jednak było w Berlinie, w Stalingradzie, Sajgonie czy w Warszawie w 1944 r. Historia wojen zna podobne kampanie.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej