Łańcuch tego draństwa i zbrodni piął się w totalitarnym państwie, jakim był PRL, ku samej górze władzy politycznej. Ta „góra” to – prawdopodobnie – sam „pierwszy”, a przynajmniej jego najbliżsi zausznicy. Trudno to udowodnić, bo ogniwa wspomnianego łańcucha skutecznie zacierały ślady. Tak również było w 1989 roku – czasie nadziei, Okrągłego Stołu, w miarę prawdziwych wyborów i wreszcie nawet pierwszego niekomunistycznego premiera.

Dokładnie 20 lat temu „nieznani sprawcy” zamordowali księdza Stefana Niedzielaka – kapelana Armii Krajowej, uczestnika powstania warszawskiego, duszpasterza Rodzin Katyńskich. Kilka dni później w oparach czadu znaleziono zwłoki księdza Stanisława Suchowolca – duchowego opiekuna białostockiej „Solidarności”. Wreszcie latem tego roku życie stracił ksiądz Sylwester Zych – siedem lat wcześniej powiernik patriotycznie nastawionej grupy chłopców, którzy w splocie nieszczęśliwych okoliczności zastrzelili sierżanta MO.

Wspólne mianowniki wszystkich trzech spraw to: traktowanie księży jako wrogów komunistycznej władzy, pozbawienie ich życia niejako w czasie i trybie „załatwiania ostatnich porachunków”, skuteczność morderców, profesjonalne zatarcie śladów. Wykonawców zbrodni i ich mocodawców trzeba odnaleźć. Dziś przypominamy męczeńską śmierć trzech wspaniałych duchownych i zadajemy pytania, na które naród ma prawo znać odpowiedź...