Uchwałę przesądzającą o agenturalności zwierzchnika Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce komisja podjęła dwa tygodnie temu i przesłała do wszystkich członków synodu swego Kościoła. Organ ten jest najwyższą władzą u luteranów i to właśnie on w najbliższy weekend zadecyduje o dalszych losach bp. Jaguckiego.
O agenturalnej przeszłości biskupa jako tajnego współpracownika o pseudonimie Janusz jako pierwsza poinformowała „Rzeczpospolita” we wrześniu ubiegłego roku. Pisaliśmy wówczas, że luterańska Komisja Historyczna odpowiedzialna za lustrację świeckich i duchownych członków władz Kościoła ewangelicko-augsburskiego bada tę sprawę.
Jeżeli bp Jagucki sam nie zrezygnuje, to na synodzie powinien być głosowany wniosek o przeniesienie go w stan spoczynku.
Na razie prezes synodu ks. Jerzy Samiec temu zaprzecza. W wydanym wczoraj oświadczeniu napisał, że „Uchwała (Kolegium Komisji Historycznej – red.) nie zawiera wniosku o odwołanie biskupa Kościoła”. Jednak „Rz” ustaliła, że wniosek o przeniesienie bp. Jaguckiego w stan spoczynku zgłosił jeden z członków synodu – bp wojskowy Ryszard Borski. – Synod jest suwerenny i może podjąć każdą decyzję, również personalną – mówi „Rz” ks. Samiec.
Niewiele wskazuje na to, by biskup sam zrezygnował. Namawiano go już do podania się do dymisji, kiedy ekspert komisji, znany historyk prof. Andrzej Friszke, po analizie obszernych materiałów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej uznał, że w wypadku bp. Jaguckiego doszło do świadomej i tajnej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.