W ostatnich dniach przez kraj przetoczyła się dyskusja, czy politycy powinni brać udział w sobotnich uroczystościach związanych z 65. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Wywołał ją apel części kombatantów i rodzin żołnierzy powstania, którzy jasno dali przed rocznicą do zrozumienia, że nie chcą obecności polityków podczas uroczystości pod pomnikiem Gloria Victis na warszawskich Powązkach. Pojawiły się też obawy, że mogą się powtórzyć incydenty takie jak w zeszłym roku, gdy pod pomnikiem słychać było buczenie.
Część polityków apel kombatantów uznała. Pod pomnikiem ma być jedynie prezydent Lech Kaczyński, który złoży wieniec od narodu, oraz premier Donald Tusk. O godzinie 17 na Powązkach nie będzie za to ani marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, ani marszałka Senatu Bogdana Borusewicza.
– Przychylam się do prośby powstańców. To powinno być wyłącznie ich święto – stwierdził Bogdan Borusewicz w TVP Info. Z kolei Bronisław Komorowski zapowiedział w Tok FM, że na Powązkach będzie, ale przed południem, i to prywatnie. – Chcę zaznaczyć solidarność z tymi środowiskami kombatanckimi, które zwróciły się, by ratować taki właśnie prywatny i rodzinny charakter obchodów na Powązkach – wyjaśnił.
Okazuje się jednak, że zdecydowana większość, bo aż 74 proc., Polaków nie widzi nic niestosownego w tym, by politycy uczestniczyli w uroczystościach rocznicowych na Powązkach. Tak przynajmniej wynika z sondażu, jaki GfK Polonia wykonała w piątek na zlecenie „Rz”. Tylko 22 proc. badanych stwierdziło, że polityków nie powinno być w sobotę pod pomnikiem Gloria Victis.
Równocześnie jednak Polacy mają zdecydowaną opinię o tym, czy politycy powinni podczas uroczystości na Powązkach wygłaszać przemówienia. Ponad połowa badanych (52 proc.) uważa, że byłoby to upolitycznianie święta. 47 proc. respondentów za takie upolitycznianie uznaje już samą obecność prezydenta, a 48 proc. – obecność premiera.